Wygląda na to, że znalazł się właściciel psa, którego nie tak dawno wydobyto, wyjącego, przemoczonego do suchej nitki, ze studzienki w pobliżu centrum dystrybucyjnego Biedronki, między ulicami Krupińskiego i Granitową. Mężczyzna sam zgłosił się do lecznicy weterynaryjnej Animvet. Jednak utrzymuje, że nie miał nic wspólnego z wrzuceniem czworonoga do kanału i zakryciem włazu pokrywą, bo… w tym czasie gdy to się wydarzyło, zwierzak był pod opieką kogoś innego. Urząd miejski wcześniej już poinformował o sprawie prokuraturę. Zajmuje się nią też policja.
Mężczyzna, który przyszedł do lecznicy Animvet, nie potrafił udowodnić, że jest właścicielem psiaka, bo nie miał nawet książeczki zdrowia zwierzęcia. Weterynarz Marek Walkowicz, z uwagi na jego agresywne zachowanie, wezwał straż miejską. I to właśnie im podający się za właściciela czworonoga wyjawił personalia osoby, która opiekowała się psem zanim ten znalazł się w studzience. Strażnicy, wiedząc, że sprawą zajmuje się policja, przekazali mundurowym notatkę z tego zdarzenia.
Policja na razie nie ujawnia szczegółów śledztwa. – Prowadzimy czynności zmierzające do zatrzymania sprawcy – zapewnia rzecznik prasowy lubińskiej policji aspirant sztabowy Jan Pociecha.
Przypomnijmy, że psa znaleziono w studzience 18 kwietnia.
– Wyciągnięto go z pełnej fekaliów studzienki. Do rana najprawdopodobniej utopiłby się lub padł wskutek wychłodzenia organizmu – mówi Marek Walkowicz, weterynarz z lecznicy Animvet, do której trafił pies. – Suczka była szczenna. Straciła potomstwo, najprawdopodobniej właśnie dlatego że ktoś wrzucił ją do studzienki – dodaje.
To już trzeci przypadek znęcania się nad zwierzętami w naszym mieście, jaki w tym roku odnotował lubiński urząd miejski. Wcześniej na policję magistrat zgłosił między innymi sprawę spaniela, tak zaniedbanego, że musiał przejść skomplikowany zabieg usuwania sierści pod narkozą. W ten sposób utracił cztery kilogramy zbędnego balastu, czyli kołtunów stworzonych z jego własnej sierści!
Zaś w ubiegłym 2011 roku urząd miejski zgłosił na policję i do prokuratury cztery sprawy dotyczące znęcania się nad zwierzętami. Dwie z nich są w toku, o jednym magistrat nie ma informacji, a w ostatniej prokuratura odmówiła wszczęcia dochodzenia.
O psie wrzuconym do studzienki pisaliśmy tutaj: www.lubin.pl/aktualnosci,19494,ktos_wpuscil_go_w_kanal.html