Już nie tylko zapasy drewna, ale i siatki ogradzające młode drzewa padają łupem złodziei działających na terenach podlegających lubińskiemu nadleśnictwu. W pierwszym kwartale tego roku doszło do większej liczby tego typu zdarzeń, niż przez cały ubiegły rok. Jednak strażnicy leśni są coraz bardziej skuteczni.
Kradzieże składowanego drewna zdarzały się od zawsze, jednak – jak przyznają leśnicy – ten rok jest szczególny. – Zdarzają się osoby, które wycinają drzewa z pnia. Ostatnio mieliśmy także sytuację, kiedy skradziono siatkę, którą ogradza się młode uprawy – relacjonuje nadleśniczy Damian Mordas. – Siatki są oczywiście znakowane, więc z namierzeniem złodzieja nie ma najmniejszego problemu – dodaje.
Za sprawą monitoringu większość sprawców udaje się schwytać. – Skuteczność wynosi 70 procent – informuje nadleśniczy. – Ostatnio trochę się uspokoiło, jednak liczymy się z tym, że kradzieże w najbliższym czasie ponownie się nasilą – tłumaczy.
Lubińscy leśnicy nie zdradzają, ile kamer znajduje się w lasach. – Urządzenia zostały zamontowane nie tylko po to, by namierzać złodziei drewna. Kamery umożliwiają także namierzanie osób, które wjeżdżają samochodem do lasu, czy porzucają w nim śmieci – wyjaśnia Mordas.
Ponadto strażnicy współpracują z policją, strażą graniczną oraz posterunkami straży leśnej z naszego regionu. – To czy sprawca kradzieży dokonanej w lesie odpowie przed sądem, zależy od wartości skradzionego materiału – tłumaczy nadleśniczy.
Jeśli cena drewna, które zostało skradzione, nie przekroczy 250 zł – to zdarzenie uznawane jest za wykroczenie, za które grozi grzywna w wysokości do 5 tys. zł. Kradzież drewna lub siatki, których wartość przekroczy 250 zł, jest traktowana jako przestępstwo. W takiej sytuacji złodziejowi grozi nawet do pięciu lat pozbawienia wolności.