Wrocławskie koło Zielonych sprzeciwia się planom polskiego rządu odnośnie rozpoczęcia eksploatacji złóż węgla brunatnego pod samą Legnicą. W swoim oświadczeniu napisali, że to "oznacza perspektywę wysiedlenia kilkudziesięciu tysięcy mieszkańców z kosztownie rozbudowanych lub zmodernizowanych osad, likwidację żyznych gleb, części lasów i naturalnych jezior oraz kilku rezerwatów przyrody. Pół powiatu zamieni się w krajobraz księżycowy”. Zamiast energetyki brunatnej proponują odnawialną.
Poniżej publikujemy stanowisko działaczy Zielonych:
Zieloni: Jesteśmy przeciw eksploatacji złóż węgla brunatnego pod Legnicą
(Stanowisko ZIELONYCH 2004 – Koło wrocławskie)
Poparcie polskiego rządu dla planów rozpoczęcia eksploatacji złóż węgla brunatnego pod samą Legnicą oznacza perspektywę wysiedlenia kilkudziesięciu tysięcy mieszkańców z kosztownie rozbudowanych lub zmodernizowanych osad, likwidację żyznych gleb, części lasów i naturalnych jezior oraz kilku rezerwatów przyrody. Pół powiatu zamieni się w krajobraz „księżycowy”.
W tak ważnej sprawie w państwie prawa wszystkie strony powinny mieć możliwość udziału w debacie publicznej i przedstawienia swoich argumentów. Potrzebna jest wnikliwa ocena kosztów i zysków wynikających z tej decyzji. Niedostateczne nagłośnienie sprawy w mediach rodzi obawy, że społeczeństwo zostanie zaskoczone decyzją podjętą odgórnie i bez konsultacji. Zostanie postawione wobec faktów dokonanych.
Społeczeństwo nasze ceni sobie życie w bezpieczeństwie i spokoju. Nikt nie chce być siłą wysiedlany ze swej ojcowizny. Rzekomo niskie koszty energetyki węglowej powinny dodatkowo uwzględniać wartość zdrowia i życia górników, a koszty energetyki węgla brunatnego – także straty społeczne wynikłe z wysiedleń ludzi, marnowania żyznych gleb, niszczenia walorów przyrodniczych oraz nasilania się ocieplenia klimatu.
Czy u nas bardziej liczy się partykularny interes lobbystów z sektora węglowego niż przyszłość polskiego społeczeństwa i przyszłość wspólnej Europy?
Planowana decyzja jest nieracjonalna z kilku powodów:
A. Szkodliwość spalania węgla brunatnego dla stanu atmosfery i klimatu
Produkcja tej samej ilości energii ze spalania węgla brunatnego powoduje średnio dwukrotnie wyższą emisję CO2 w porównaniu ze średnią produkcją z węgla kamiennego i znacznie wyższą – gdy surowcem jest gaz ziemny. Węgiel brunatny jest największym źródłem zanieczyszczeń ze wszystkich kopalin .
Samo dotarcie do legnickiego złoża będzie wymagało przemieszczenia 175 m grubego nadkładu ziemi. Pracujące maszyny wytworzą olbrzymie ilości gazów cieplarnianych. Nowa kopalnia będzie jedynie zwiększała (a nie hamowała) globalne ocieplenie klimatu, i to zanim jeszcze zacznie się spalanie samego węgla.
B. Era energetyki odnawialnej i polskie zapóźnienie
Polska nie musi opierać swojej energetyki na węglu brunatnym i kamiennym. Istnieją już SPRAWDZONE rozwiązania alternatywne.
W latach 2007-2008 czołówka światowa przystąpiła do masowego budowania energetyki ze zróżnicowanych źródeł odnawialnych, opartej na energii słonecznej, wietrznej, wodnej, geotermalnej, z biomasy, pomp cieplnych, pływów, itd. W dziedzinie tej konkurują:
– nie tylko państwa, takie jak Dania, Niemcy, USA (zwłaszcza Kalifornia) i Japonia,
– nie tylko wielkie firmy (British Petroleum, General Electric, Wallmart, Pepsi Co lub Johnson & Johnson), ale i
– najzamożniejsi ludzie świata, jak Warren Buffett, który zainwestował 230 mln dolarów w wiatrownie i baterie samochodowe, czy Bill Gates inwestujący w biopaliwa z glonów .
W Niemczech, gdzie panują podobne do naszych warunki klimatyczne, energetyka odnawialna dostarcza już 14% energii elektrycznej (około 2040 roku planuje się produkcję wyłącznie ze źródeł odnawialnych), podczas gdy w Polsce to tylko około 3%. Dzięki takiej energetyce powstają liczne, nowe miejsca pracy poza dużymi miastami. Niemcy w samej fotowoltaice stworzyły 40 tys. miejsc pracy (w 2006 roku otworzono pierwszą fabrykę we Frankfurcie n. Odrą, buduje się cztery inne w samej Brandenburgii). Łącznie w sektorze energetyki odnawialnej stworzono w Niemczech ponad 200 tys. miejsc pracy.
Polskie władze lekceważą innowacyjność i ociągają się z przechodzeniem na źródła odnawialne. Kiedy inni ograniczają energetykę węglową, polski rząd decyduje się inwestować w jej najbrudniejszą odmianę. „Nic tak drogo nie kosztuje, jak kurczowe trzymanie się rozwiązań przestarzałych” – ostrzegał jeden z prezydentów USA.
C. Nieustająca wrogość wobec nauki i badań naukowych
I tu kraj nasz wyróżnia się negatywnie, jako jeden z ostatnich zaścianków niechętnych nauce i wynalazcom. Z uporem przeznacza się ledwie 0,3% PKB na badania naukowe, podczas gdy we Francji 10 razy więcej, a w Skandynawii nawet kilkanaście razy więcej. Gdy w innych krajach lewica wspiera badania naukowe, a prawica na nich oszczędza, to w Polsce wszystkie opcje rządzące zgodnie zredukowały nakłady z 0,8% w 1991 roku do 0,3% obecnie, utrwalając tym samym nasz skansen i naukowy i energetyczny.
D. Otwarta niechęć do ojczystej przyrody
Polska ściślej chroni zasoby dzikiej przyrody tylko na 1,5% powierzchni kraju (podczas gdy gęściej zaludnione Niemcy na 2,0% obszaru). Aż 98,5% powierzchni kraju jest w użytkowaniu, mniej lub bardziej intensywnym. Stąd znaczna liczba gatunków u nas nie ma już szans na trwanie przez stulecia, grozi jej stopniowe wyginięcie.
Perspektywa zlikwidowania jedynego na Dolnym Śląsku pojezierza legnickiego, doliny rzeki Kaczawy i lasów stanowiących skraj brzeg Borów Dolnośląskich, oznaczałaby zanik regionalny wielu gatunków roślin, kryptogamów i zwierząt. Zwiększy to poważnie straty przyrodnicze i tak już zaawansowane na bezleśnej od tysięcy lat Równinie Wrocławskiej.
Nie musielibyśmy jednak ani przesiedlać ludzi ani zubażać zasobów przyrodniczych, gdybyśmy wzorem innych poczęli:
a) oszczędzać wytworzoną energię (zużywamy jej na wytworzenie identycznego produktu prawie 3 razy tyle co stare kraje UE, nie wprowadzając zalecanych oszczędności) oraz
b) przestawiać stopniowo naszą energetykę na różnorodne źródła odnawialne jako znacznie korzystniejsze i bardziej bezpieczne w długofalowej perspektywie.
Za koło wrocławskie
Radosław Gawlik i prof. dr hab. Ludwik Tomiałojć,
z konsultacją prof. dr hab. Anny Marzec
(Inst. Karbochemii PAN, Gliwice, specjalność: chemia i technologia paliw)
Fot. MKK