Zawiadomienie o niewłaściwym wykorzystaniu samochodowej kamery przez jednego z lubińskich kierowców wpłynęło ostatnio do lubińskiej komendy. Smaczku sprawie dodaje fakt, że podejrzanym okazuje się… jeden z lubińskich policjantów. Oburzony mężczyzna skontaktował się nawet z naszą redakcją. – To absurd. Mam w swoim prywatnym samochodzie popularny ostatnio videorejestrator. Zwyczajną kamerkę, którą nagrywam dłuższe trasy. W takim razie wszystkich będzie się karać za jej posiadanie? – zastanawia się pan Robert.
Kilka dni temu mężczyzna otrzymał tajemniczy list z sądu. Okazało się, że wymiar sprawiedliwości będzie sprawdzał, czy kamera została wykorzystana właściwie. – Sprawa „złośliwego niepokojenia sąsiadów” najpierw trafiła do komendy. Teraz będzie badał ją sąd. Przecież to jest śmieszne – irytuje się lubinianin.
Jak informuje oficer prasowy lubińskiej komendy, aspirant sztabowy Jan Pociecha, policjanci faktycznie otrzymali takie zgłoszenie. Sprawa jest jednak specyficzna, bo gdyby dotyczyło to osoby niezwiązanej z komendą, wątpliwości wyjaśniliby policjanci. – By nie sądzić w sprawie naszego funkcjonariusza, postępowanie zostało przekazane do lubińskiego sądu. To sąd zdecyduje, czy zgłoszenie jest bezpodstawne – tłumaczy Jan Pociecha.
Według pana Roberta, zgłoszenie jest bezpodstawne. – W takim razie każdy, kto przejeżdża lub przechodzi przez skrzyżowanie, gdzie zamontowane są przecież kamery, mógłby pozwać urząd miejski o niepokojenie. Przecież sami apelowaliśmy w mediach o montowanie takich kamerek w samochodach, by eliminować z ruchu niewłaściwe zachowania kierowców. Teraz mam zostać za to ukarany? – pyta policjant, który skontaktował się z naszą redakcją.