„Zespół jest po to, żeby się radować”

1242

Jedenaście zespołów wystąpiło dziś w Centrum Kultury „Muza” na festiwalu „Ludowo i Radośnie”. Do Lubina przyjechali wykonawcy muzyki folklorystycznej z całego Dolnego Śląska, ale najliczniej reprezentowany był powiat lubiński.

Festiwal zorganizowany został po raz czwarty, a otworzyła go popularna Hosadyna od Lubina. Przez cztery godziny na scenie prezentowane były utwory ludowe w różnych aranżacjach. Wydarzenie miało charakter przeglądu, a nie konkursu.

– Chcieliśmy odejść od rywalizacji, a zachować dobrą zabawę – mówi Edyta Szeliga, kierownik Domu Dziennego Pobytu „Senior”, działającego pod zwierzchnictwem Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Lubinie. – Seniorzy bardzo lubią folklor. Myślę, że po zakończeniu jednego festiwalu zaczynają myśleć o kolejnym. Ja zachęcam tych trochę młodszych, żeby do nas trafili i również pobawili się folklorem, ponieważ to jest i śpiew, i taniec naprawdę bardzo fajna muzyka – dodaje.

Edyta Szeliga

Swoją energią seniorzy dowodzą, że wiek to tylko liczba. I dotyczy to nie tylko artystów, ale też ich dzisiejszej publiczności.

– Do „Seniora” uczęszczam od dwóch lat – mówi lubinianin Józef Brzozowski. – Należę do zespołu teatralnego”, do dwóch zespołów wokalnych. Przedtem jeszcze byłem w zespole Hosadyna, ale musiałem z czegoś zrezygnować, bo nie miałem czasu już wcale. Jestem też wolontariuszem. Mieszkam sam, mam dużo wolnego czasu, dlatego postanowiłem coś z tym czasem zrobić. Pomyślałem, że chyba „góra” dała mi dobre zdrowie po to, żeby to wykorzystać w dobrym celu – twierdzi.

Artyści występowali dziś na dużej scenie „Muzy”. Na widowni tylko nieliczne fotele były puste.

– Uwielbiam folklor, więc jestem tu każdego roku. Widownia pełna, więc mimo upału i dość męczącej aury na zewnątrz tutaj jest wesoło, kolorowo i z przytupem – uśmiecha się Jadwiga Musiał, przewodnicząca Rady Powiatu Lubińskiego.

Jadwiga Musiał

Na dzisiejszym fetiwalu wystąpiły: Hosadyna od Lubina, Piotrowiczanki, Serbowiacy, Osieczanki, Mirkowianie, Dzierżoniowskie wrzosy, Olbrachtowiczanki, Lubin, Roztoka i Zespół Folklorystyczny Ziemi Ścinawskiej. Kierowniczka tego ostatniego, Maria Francuz, z dumą wylicza nagrody i wyróżnienia, które jej grupa zdobyła w czasie swojej długiej działalności. Na koncie mają też nagrane płyty.

Maria Francuz

– Nasz zespół istnieje od czterdziestu lat, we wrześniu będziemy to hucznie obchodzić jubileusz – mówi – Osiemdziesiąt procent naszych mieszkańców jest ze wschodu, więc w naszym programie przeważają piosenki kresowe, ale mamy też ludowe, religijne, patriotyczne i biesiadne. Zespół to nasza odskocznia, właściwie nasza druga rodzina. Bardzo się lubimy, nie kłócimy się, jest trochę dyscypliny. Jest wśród nas sporo wdów i nie pozwalamy im siedzieć w domu i się smucić. Zespół jest po to, żeby się radować – podkreśla.

Fot. Tomasz Folta


POWIĄZANE ARTYKUŁY