Dzwonią do mieszkańców, proponując bezpłatne rehabilitacje. Zapewniają, że są przedstawicielami gminy. Problem w tym, że nie wiedzą dokładnie której, bo zamiast Lubin mówią… Lubiń. – I właśnie po tym zorientowałam się, że mam do czynienia z oszustami – zauważa jedna z mieszkanek, która ostrzega naszych Czytelników, by nie dali się nabrać.
Jak relacjonuje lubinianka, wczoraj odebrała podejrzany telefon. Na numer stacjonarny. – Pani zapewniała, że dzwoni z ofertą bezpłatnych rehabilitacji dla mieszkańców całej gminy. Co więcej, zapewnili mnie, że ich rehabilitantka – pani Kinga – już następnego dnia może przyjechać do mnie do domu – opowiada kobieta.
Nasza Czytelniczka zaczęła jednak zadawać pytania i to właśnie zbiło z tropu jej rozmówczynię. – Pani zapewniała, że jest przedstawicielką gminy. Pytam więc skąd dzwoni, a ona mi na to, że z… Lubinia. Powtórzyła to dwa razy, więc już wiedziałam, że to oszustka. Kiedy jej powiedziałam, że lubinianie są na tym punkcie bardzo przeczuleni i na pewno nie powiedzieliby Lubiń, kobieta zmieszała się, stała się opryskliwa i rzuciła słuchawką – dodaje.
Czytelniczka przeprowadziła dochodzenie wśród sąsiadów i znajomych z innych wsi. I okazało się, że do nich też dzwonili. – Co więcej, koleżanka raz dała się namówić na taką wizytę rehabilitanta. Przyjechał pan z super urządzeniem za jedyne 3 tys. zł. Oczywiście z możliwością rozłożenia płatności na raty. To oszuści i naciągacze – przestrzega kobieta.
Janusz Łucki, rzecznik gminy Lubin także zapewnia, że gmina nie ma nic wspólnego z rzekomo darmową rehabilitacją dla mieszkańców. – My nie prowadzimy takich zajęć – podkreśla rzecznik. – Jeśli ktoś będzie przekonywał nas, że jest przedstawicielem gminy, poprośmy o jego imię, nazwisko i stanowisko. Wtedy łatwo da się zweryfikować czy mówi prawdę – radzi rzecznik.