Zbrzyzny: Nie możemy głosować na liberała!

12

Rządowa rada gospodarcza chce zreformować prawo tak, by od przyszłego roku przedstawiciele związków zawodowych nie mogli zasiadać w zarządach i radach nadzorczych spółek z udziałem skarbu państwa. Gdyby ten scenariusz się sprawdził, załoga KGHM nie miałaby już swych przedstawicieli w nadzorze spółki.

 

O projekcie proponowanym przez rządowych ekspertów pisze dzisiejsza „Gazeta Prawna”. Dziennik cytuje osobę mającą znać kulisy zarządzania Polską Miedzią, która w ten oto sposób anonimowo mówi o członkach nadzoru z ramienia załogi: „Mają opinię hamulcowych. Nie znają się na ekonomii. To talibowie, nieprzemakalni na argumenty”.

Szef Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego, poseł Ryszard Zbrzyzny uczestniczył wczoraj w posiedzeniu sejmowej komisji skarbu państwa, na którym pojawił się pomysłodawca zmian i zarazem szef gospodarczych ekspertów, Jan Krzysztof Bielecki.

– Ten człowiek realizuje misję całkowitej wyprzedaży polskiej gospodarki. Po tym spotkaniu nie mam już żadnych wątpliwości, jak zagłosować. Na pewno nie na liberała – mówi Ryszard Zbrzyzny i dodaje: – Prezydent Lech Kaczyński był wybitnym profesorem prawa pracy i liberałowie wiedzą, że za jego kadencji takie rzeczy by nie przeszły!

Zdaniem szefa ZZPPM, J.K. Bielecki – ogłaszając swe propozycje na kilka dni przed drugą turą wyborów prezydenckich – robi kandydatowi Platformy Obywatelskiej niedźwiedzią przysługę. Poseł Lewicy zauważa, że nowe prawo nie umniejsza roli związków zawodowych, ale przede wszystkim ogranicza dotychczasowe prawa pracownicze.

– Rząd mówi, że chce w ten sposób odpolitycznić spółki. To ja się pytam, co w takim razie robił przez ostatnie trzy lata? Przecież ogłaszano konkursy, które miały wyłonić wybitnych fachowców. I co? Oni też są upolitycznieni? – pyta retorycznie.

Według Ryszarda Zbrzyznego chodzi przede wszystkim o to, by upiec dwie pieczenie na jednym ruszcie: ograniczyć prawa pracownicze i ominąć ustawę kominową. – Trzeba wyrzucić przedstawicieli załogi, a w ich miejsca zatrudnić politycznych oficerów, zwanych fachowcami, i płacić im menedżerskie wynagrodzenia, bo 22 tys. zł miesięcznie to głodowa pensja dla tzw. ekspertów – ironizuje szef ZZPPM.

Suchej nitki na pomysłach rady gospodarczej nie zostawia także Józef Czyczerski, szef miedziowej Solidarności. – To skrajny liberalizm, który ma w nosie dialog społeczny. Jakby nie było przedstawicieli załogi w nadzorze KGHM, Polskiej Miedzi już dawno by nie było – denerwuje się lider związkowców i zarazem członek rady nadzorczej spółki.

Józefa Czycerskiego oburza opinia, że należy do niewykształconych hamulcowych. – Nie czuję się ani mądrzejszy, ani głupszy od reprezentantów ministra skarbu. A poza tym, jacy z nas hamulcowi, skoro nas jest tylko trzech, a przedstawicieli resortu aż sześciu? – dodaje.

Związkowcy uważają, że rządzącym chodzi o to, by pracownicy spółek nie mieli wiedzy na temat decyzji podejmowanych przez zarządy. – I słusznie, po co załoga ma im patrzeć na ręce! – kpi Józef Czyczerski. – Pewnie, teraz będą odpowiadać tylko przed Bogiem i historią – wtóruje mu Zbrzyzny.


POWIĄZANE ARTYKUŁY