Dopiero pracownik wrocławskiego konsulatu Korei Południowej był w stanie dogadać się ze swym rodakiem, który w nieznanych okolicznościach znalazł się pod lubińskim szpitalem. Cudzoziemcem błąkającym się pod lecznicą zainteresowali się jej pracownicy.
– Szpital powiadomił nas, że pod placówką kręci się obcokrajowiec, z którym nie sposób się dogadać – relacjonuje starszy aspirant Jan Pociecha, rzecznik prasowy lubińskiej policji. – Kiedy okazało się, że jest Koreańczykiem, koleżanka zadzwoniła do ambasady tego kraju w Warszawie z prośbą o pomoc – dodaje.
Jak relacjonuje policjant, przedstawiciele dyplomacji wysłali do Lubina swego przedstawiciela, który zaopiekował się zbłąkanym krajanem. Wcześniej MOPS zdążył nakarmić zdezorientowanego Azjatę. Jan Pociecha dodaje, że zdarzenie miało miejsce w wakacje.
Jedna z lokalnych gazet twierdzi, że obcokrajowiec przesadził z alkoholem. Zaprzecza temu rzecznik policji. – Nie był ani nietrzeźwy, ani poobijany – zapewnia. Dziennik podaje ponadto, że niczego nieświadomego nieszczęśnika porzucono w firmowej koszulce… Śląska Wrocław.