Zatrzymane w ćwierćfinale

14

Ekipa Barbary Bieleckiej okazała się zbyt silnym przeciwnikiem zarówno dla MTS-u Żor jak i MKS Zagłębia Lubin. Kusy Szczecin w ćwierćfinale mistrzostw Polski juniorek ograł wyżej wymienione ekipy i awansował do półfinału turnieju. Podopieczne Beaty Miazgi i Elżbiety Szczepaniak zanotowały podczas trzydniowej rywalizacji jeden remis i porażkę.

W swoim pierwszym meczu ćwierćfinału mistrzostw Polski, juniorki MKS Zagłębia Lubin zremisowały z MTS-em Żory, 28:28. W drugim i ostatnim pojedynku, podopieczne Beaty Miazgi walczyły z Kusym Szczecin. Ekipa Barbary Bieleckiej wyszła na lubiński parkiet bardzo pewna siebie, zwłaszcza że dziewczęta z Pomorza miały już na swoim koncie zwycięstwo z Żorami, dzień wcześniej.

Goście rozpoczęli od szybkiego 2:0. Bramki zdobyła Aleksandra Zimny. Dla gospodyń pierwsze celne trafienie zanotowała Julia Walczak. Później Natalia Lis dała Szczecinowi trzeciego gola. Natalia Fesdorf i Gabriela Stanisławczyk doprowadziły do stanu remisowego po 3. Okazało się, że dla lubinianek była to ostatnia szansa na przegonienie podopiecznych Barbary Bieleckiej, ponieważ później szczecinianki odskoczyły najpierw na trzy trafienia, a z czasem powiększały prowadzenie. Do przerwy gospodynie turnieju przegrywały 11:19.

W drugiej połowie miedziowe dopiero od 35. minuty zaczęły celnie rzucać do siatki Szczecina. Do tego czasu Kusy wyszedł na prowadzenie 23:11. W tej części spotkania najwięcej bramek dla Lubina zdobyła Julia Walczak (5) oraz Karolina Kanicka (4). Miedziowe nie potrafiły przejść dobrze ustawionej obrony rywalek, a niektóre kontry były spóźnione. Lubinianki przegrały spotkanie 22:37.

– Pierwsza połowa była wspaniała. Dziewczyny walczyły i realizowały wszystko o czym mówiłyśmy, jak najmniej błędów i nagle, gdzie zdarzyło się to już nie po raz pierwszy, bo walczę z tym od dłuższego czasu, gramy super i kiedy nie idzie i jest dołek, to głupieje cały zespół. Może państwo tego nie słyszą, co ja do nich krzyczę, aby wykonały, ale to nie jest nic skomplikowanego, po prostu walka. To jest gra zespołowa i tu się gra do końca, a ja po prostu przepraszam, bo tej walki nie było – skomentowała Beata Miazga, szkoleniowiec Zagłębia.
 


 


POWIĄZANE ARTYKUŁY