Zasadzili prawie tysiąc żonkili dla chorych z hospicjum

1537

950 cebulek zasadzili w ogrodzie lubińskiego hospicjum uczniowie klasy mundurowej z Zespołu Szkół nr 2. To coroczna akcja, która zorganizowana została już po raz dwunasty.

Żonkile to symbol opieki paliatywnej, którą otaczane są najciężej chore osoby, głównie pacjenci onkologiczni. Do tej pory cebulki sadziły lubińskie przedszkolaki, a w tym roku po raz pierwszy ogrodnicze łopatki złapali w dłonie młodzi mundurowi.

– W akcji bierze udział 26 uczniów. Cel? Rozwój empatii, dobra zabawa i integracja, bo to pierwszoklasiści, więc dopiero się poznają – mówi Anna Niziołek, wychowawca klasy mundurowej w ZS nr 2 w Lubinie. – Myślę, że będziemy jeszcze nieraz brać udział w takich działaniach.

– To sposób na przypomnienie ludziom, że mamy w Lubinie hospicjum i że są ludzie cierpiący na choroby onkologiczne – mówi Zbigniew Warczewski, prezes Stowarzyszenia „Palium”, które wspiera ośrodek. – Na Dolnym Śląsku najbliższa taka placówka jest we Wrocławiu i ma charakter przyzakonny. My od początku walczyliśmy o to, by było dostępne dla każdego.

Dziś hospicjum ma w kontrakcie z Narodowym Funduszem Zdrowia 17 miejsc. Jest jednak w stanie przyjąć nawet 22 pacjentów. Zbigniew Warczewski zapewnia, że łóżka rzadko stoją puste, ale kolejki jako takiej nie ma. – I oby tylko tyle miejsc było potrzebnych – dodaje społecznik.

– To piękna akcja, bo możemy pomóc chorym ludziom. Mamy świadomość, że wiosna będzie im miło popatrzyć przez okno i zobaczyć te wszystkie kwitnące kwiaty – mówi Joanna Gołuch, jedna z uczennic. – Jesteśmy po to, żeby pomagać. Jak nie my, to kto – dodaje jej kolega, Wiktor Duda.

Dla przyszłych kadetów akcja była też okazją do tego, by po raz pierwszy odwiedzić hospicjum. – Słyszałem o tym miejscu, ale nie wiedziałem, gdzie ono jest – przyznaje Karol Łaniocha.

Z roku na rok coraz więcej ludzi wspiera lubiński ośrodek. Liczba osób, które przekazują Stowarzyszeniu „Palium” 1 proc. swojego podatku, przekracza już 2 tysiące. Brakuje jednak wolontariuszy, którzy od marca – z powodu epidemii – nie mogą wchodzić do budynku.

– To jest duże utrudnienie, bo wolontariusze dają duże wsparcie personelowi i doskonale współpracują i wykonują dużą część pracy pielęgniarskiej i opiekuńczej. Ale przede wszystkim nie ma też odwiedzin pacjentów – podkreśla Zbigniew Warczewski.

Jeśli ktoś chce wesprzeć hospicjum, to oprócz przekazania pieniężnego datku może przynieść środki opatrunkowe i artykuły higieniczne.

Na chorych czekają 22 łóżka, ale w kontrakcie z NFZ zapisanych jest 17 miejsc. Kolejki jako takiej nie ma. Łóżka nie stoją puste. Oby tylko tyle było potrzebnych!


POWIĄZANE ARTYKUŁY