– Urząd miejski ustawił betonowe bariery na ulicy Kochanowskiego, które tylko skomplikowały ruch w tym rejonie miasta. Czujemy się bezsilni – żali się jeden z naszych Czytelników. Okazuje się, że zapory rzeczywiście pojawiły się na wniosek magistratu. Miały być ułatwieniem dla mieszkańców. Sprawę skomplikowali jednak kierowcy, dla których ważniejsza od zakazów okazała się własna wygoda.
Obok osiedla Kochanowskiego firma Urbex rozpoczęła budowę kolejnych budynków mieszkalnych, wielorodzinnych. Teren sprzedał im właśnie inwestor, który wcześniej wybudował osiedle Kochanowskiego, a potem zrezygnował z dalszych inwestycji. Właśnie wtedy miasto podjęło decyzję o ustawieniu betonowych zapór.
– Chcieliśmy uniknąć sytuacji, jaka miała miejsce w czasie budowy osiedla Kochanowskiego – tłumaczy Ewa Kałuzińska, kierownik referatu drogowego lubińskiego magistratu. – Gdybyśmy nie zmienili organizacji ruchu i nie wprowadzili tzw. "ślepych" odcinków dróg mieszkańcy osiedla nie mogliby spokojnie dojechać do swoich mieszkań – tłumaczy urzędniczka.
Zaproponowane rozwiązanie zakłada, że mieszkańcy mają dojazd os strony ulicy Chocianowskiej, samochody ciężarowe, dojeżdżające na budowę – tylko od strony Starego Lubina.
Niestety takie rozwiązanie nie przypadło do gustu mieszkańcom. Dostrzegają intencje urzędu, ale widzą też konsekwencje takiego rozwiązania.
– Urząd chcąc uchronić drogę przed samochodami ciężarowymi i koparkami, które dojeżdżają do budowy, postawił betonową zaporę na wysokości wjazdu na osiedle. Niestety, chcąc polepszyć, tylko pogorszyli, bo teraz samochody omijają betonową zaporę z boku. Przejeżdżając przez nasz teren, niszczą posianą trawę i tworzą koleiny – narzeka mieszkaniec osiedla.
Utrudnienia mogą potrwać nawet półtora roku, tyle bowiem potrwa budowa nowego osiedla. Jak więc rozwiązać sytuację? Urzędnicy apelują do kierowców o zastosowanie się do przepisów drogowych, ułatwi to pracę budowlańcom, a także usprawni komunikację na osiedlu i zwiększy bezpieczeństwo mieszkańców.