LUBIN. Prawie po dwóch latach od wypadku, w którym zginął mąż jednej i syn drugiej, Małgorzata i Janina Łesiuk, miały się dziś dowiedzieć, czy sąd ukarze, a jeśli tak to w jaki sposób, sprawcę ich tragedii. Okazało się jednak, że to nie koniec tej sprawy. Wyroku nie było. Sąd za to wznowił, zamknięty na ostatniej rozprawie przewód sądowy.
O wznowienie poprosiła Małgorzata Łesiuk, która jest oskarżycielem posiłkowym w tej sprawie. Zawnioskowała, aby przesłuchano jeszcze jednego biegłego.
– Chcemy, żeby cała sprawa została rozpatrzona jeszcze raz. Wszystko było nie tak. Nawet w protokołach są nieścisłości. W ostatnim na przykład, mimo że prokurator powiedział, że chce kary 5 lat, napisano, że 8 – mówi Janina Łesiuk, mama trzydziestokilkulatka, który zginął pomiędzy Chróstnikiem a Karczowiskami we wrześniu 2009 roku. – Nie wierzymy już w sprawiedliwy wyrok, nie ma sprawiedliwości w tym państwie. Po co te 20 miesięcy chodziłyśmy do sądu? Żeby się dowiedzieć, że zmieniono kwalifikację czynu z przestępstwa na wykroczenie? – pyta z żalem. – Do tego oskarżony chodzi po mieście i mówi, że nic mu nie zrobią, bo jego ojciec ma plecy, jest byłym prezesem KGHM.
Przypomnijmy, że sądzony właśnie Tomasz Sz. w 2009 roku spowodował wypadek, w którym zginął wówczas 33-letni syn pani Janiny, ojciec dwójki dzieci. Oskarżony jadąc terenowa toyotą wyprzedzał i zderzył się z jadącą prawidłowo skodą octavią. Z badań toksykologicznych wynika, że Tomasz Sz. prowadził pod wpływem narkotyków.
Sprawa ciągnie się w sądzie od dawna i mimo że rodzina zmarłego jest już zmęczona zdecydowała się wnioskować, o wznowienie przewodu sądowego.
– Sąd przychylił się do wniosku, nie tylko, żeby przesłuchać biegłego, ale i żeby udzielić paniom dodatkowo głosu, po tym jak zmieniono kwalifikację czynu – argumentowała sędzia Magdalena Bielecka.
Na razie nie ustalono terminu rozprawy. Sędzia skontaktuje się z biegłym i uzgodni dogodną dla wszystkich stron datę.
O wypadku pisaliśmy tutaj: www.lubin.pl/aktualnosci,7355,smierc_pod_chrostnikiem_aktualizacja.html