Wyrosły jak grzyby po deszczu. Są wszędzie, na trawnikach i chodnikach. Mowa o psich kupach. – Śnieg stopniał i ukazał prawdziwy obraz nędzy i rozpaczy, nie da się spokojnie wyjść na spacer – zauważa jedna z naszych Czytelniczek.
Psie kupy to odwieczny problem. Nie zwierząt, a ich właścicieli, którzy nie sprzątają po swoich pupilach. Dopóki drogi, chodniki i skwery pokrywała warstwa śniegu, problem był jakby mniej widoczny.
– A teraz nie da się spokojnie wyjść z dzieckiem na dwór – narzeka jedna z lubinianek. – Kiedy wszędzie zalegał śnieg, właściciele czworonogów niczym się nie przejmowali, a już na pewno nie sprzątaniem po swoich pupilach. Teraz śnieg jednak stopniał i mamy problem – dodaje kobieta.
Psie kupy to nie jedyny problem. Podobnie z mnóstwem zalegających śmieci, które odkrył topniejący śnieg. Z problemem musi się zmierzyć Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania.
– Mamy umowy zawarte z gminą miejską oraz zarządem dróg na utrzymywanie miasta w czystości. O ile możemy zajmować się tym na bieżąco, wszystko jest pod kontrolą. Kiedy jednak przez kilka tygodni zalegał śnieg, nie mogliśmy systematycznie zajmować się porządkami – przyznaje Krzysztof Kubiak, prezes MPO. – Teraz mamy bardzo dużo pracy i potrzebujemy trochę czasu żeby uprzątnąć całe miasto. Idziemy krok po kroku – dodaje
Od dawna problem psich kup próbuje też rozwiązać magistrat przy współudziale straży miejskiej. W mieście funkcjonują już psie toalety czy specjalne pojemniki z torebkami na zwierzęce odchody. Realizowany jest też program „żółte kartki”, które otrzymują od strażników osoby, które nie sprzątają po swoich pupilach. Jeżeli to nie skutkuje, właściciele psów mogą się spodziewać nawet 500-złotowego mandatu. Miasto prowadziło też inną akcję – specjalne metalowe pieski miały zachęcać do sprzątania po pupilach.
– Na razie co do sprzątania można mieć jeszcze wątpliwości, ale powoli zmienia się mentalność mieszkańców. Dzięki monitoringowi obserwujemy, że coraz więcej osób dba o czystość i liczymy, że za kilka lat sprzątanie po pupilach będzie już naturalną czynnością – podsumowuje komendant straży miejskiej Robert Kotulski.