Zamiast pracy, płatne SMS-y

25

Szukali pracy, a zamiast niej dostali abonament na płatne SMS-y dotyczące zdrowego żywienia. – Zawsze należy uważnie przeczytać umowę czy regulamin, zanim cokolwiek podpiszemy lub udostępnimy swoje dane, jak PESEL czy numer telefonu – przestrzega Wiesława Sulima, powiatowy rzecznik konsumentów.

Takich i podobnych historii słyszy się wiele. Ludzie często zbyt łatwo wierzą obcym i dają się oszukać. W tym przypadku ktoś pod pretekstem zatrudnienia w solarium wyciąga od lubinian dane, a dokładnie numery telefonów. – Ktoś, kto wstawia to ogłoszenie, oszukuje ludzi – napisała do naszej redakcji Czytelniczka.

Jeśli wyślemy CV pod wskazany adres, dostajemy maila zwrotnego z prośbą o wypełnienie kwestionariusza osobowego, co jest niezbędne, żeby umówić się na rozmowę kwalifikacyjną i dostać pracę. Do maila podpięty jest link. Żeby pobrać kwestionariusz, należy wpisać numer telefonu. Dalej, zamiast obiecanej pracy, otrzymamy subskrypcję na SMS-y z poradami o zdrowym żywieniu. Koszt jednego to 4,92 brutto, a będziemy ich otrzymywać trzy tygodniowo. Za miesiąc zapłacimy więc ponad 60 zł.

Czy to oszustwo? Nie do końca, bo jeśli uważnie przyjrzymy się stronie, zauważymy na dole informację, że „serwis jest usługą subskrypcyjną, dzięki której użytkownik otrzymuje porady na temat zdrowego odżywiania”. Jest tam również mowa o opłatach, a także regulamin.

Czytelniczka, która do nas napisała, chciała przestrzec innych, żeby nie tracili pieniędzy i czasu na fałszywą ofertę pracy.

Jednak w dzisiejszych czasach bardzo łatwo paść ofiarą oszusta. Często nawet nie jesteśmy w stanie udowodnić, że zostaliśmy oszukani. Jedyny sposób, żeby się przed tym bronić, to zachować ostrożność i uważnie czytać to, co nam podsuwają do podpisania i nie udostępniać osobom obcym swoich danych, jak PESEL czy numer telefonu.

Pisaliśmy już o firmach, które oferują w prezencie maszynki do golenia lub bieliznę, podczas gdy tak naprawdę zamiast darmowej przesyłki otrzymujemy abonament np. na maszynki do golenia. I po pierwszej przesyłce przychodzi druga, a potem kolejna. Wszystkie płatne.

Sposobów, aby oszukać jest jednak o wiele więcej. Ostatnio do powiatowego rzecznika konsumentów zgłosiła się na przykład kobieta, która myślała, że pokwitowuje sprawdzenie liczników. Mężczyzna poprosił o PESEL, kazał się podpisać w kilku miejscach i zabrał ze sobą wszystkie dokumenty. Wkrótce okazało się, że kobieta podpisała umowę na sprzedaż energii z innym operatorem.

– Pamiętajmy, aby zawsze czytać to, co podpisujemy. Osoby, które do mnie trafiają, przyznają, że nie przeczytały tego, co podpisały, często nie popatrzyły nawet na tytuł umowy – mówi Wiesława Sulima. – Jeśli podpiszemy umowę poza siedzibą przedsiębiorstwa, mamy 14 dni na odstąpienie od niej. Jednak pamiętajmy, że należy to zrobić pisemnie, nie przez telefon – przypomina.


POWIĄZANE ARTYKUŁY