Załoga KGHM czeka na duże pieniądze

28

Mimo że średnie zarobki w KGHM należą do najwyższych w sektorze państwowym (ok. 7,5 tysiąca złotych brutto), to górnicy wciąż domagają się podwyżek płac. Apetyt na pod-wyżki o 200 zł w całej firmie ostudził październikowy spadek cen miedzi na światowych rynkach – nawet o połowę w stosunku do rekordowych cen w minionych latach – ale związkowcy czekają na koniec roku. Wtedy umówieni są na kolejne negocjacje z zarządem KGHM, obawiają się bowiem spadku realnej płacy w 2009 roku.

Są też inne argumenty. Zdaniem Piotra Trempały, szefa Związku Zawodowego Pracowników Dołowych w ZG Rudna, zarobki górników nie są żadną rewelacją. Te dodatkowe wypłaty (w końcu roku będzie ich aż sześć) traktowane są jako wyrównanie do pensji za ciężką pracę. Bo w prywatnych firmach, przynajmniej niektórych, też nieźle płacą.
– W Głogowie moi koledzy z branży budowlanej zarabiają od 8 do 10 tysięcy złotych miesięcznie – twierdzi Trempała.

Górnicy miedzi przymierzają też swoje zarobki do płac górników w krajach starej Unii. Zwłaszcza że od lat pracują tam na kontraktach.
– W niemieckich kopalniach polski górnik pracujący na kontrakcie zarabia ok. 1500 euro. A jego niemiecki kolega ma dwa razy tyle – mówi nam pracownik Przedsiebiorstwa Budowy Kopalń PeBeka (nie chce ujawnić nazwiska).

– Zazdroszczę załodze KGHM, ale w pozytywnym znaczeniu – mówi Wojciech Ilnicki, przewodniczący NSZZ "Solidarność" w PGE Kopalnia Węgla Brunatnego Turów.

Bo o takich pieniądzach w jego spółce można tylko pomarzyć. Od drugiej połowy października związki zawodowe są tu w sporze zbiorowym z zarządem o wynagrodzenia. Strony są na etapie rokowań.- Mamy najniższe zarobki w całej grupie kapitałowej – twierdzi Wojciech Ilnicki.

Dodaje, że średnia płaca w spółce sięga 4,4 tysiąca złotych brutto, razem z zarobkami kadry zarządzającej i nagrodą barbórkową. Jednak pracownicy fizyczni zarabiają po ok. 2,5 tys. zł brutto
Krytycznie żądania płacowe w KGHM ocenia prof. Jan Rymarczyk z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu. Przekonuje, że wygórowane płace i rosnące koszty wydobycia mogą doprowadzić nawet do likwidacji KGHM. Jego zdaniem, w sektorze prywatnym polityka płacowa jest "rozsądna", choć przyznaje, że zarobki są niższe.

– Tam jednak związki zawodowe mają niewiele do powiedzenia – kończy prof. Jan Rymarczyk.
Dla porównania, w polkowickim Volkswagen Motor Polska średnie zarobki sięgały około 3,2 tys. zł brutto. Tak było do września, bo do tego czasu pracownicy mieli nadgodziny. Te mogą znów być najwcześniej w styczniu, gdy w fabryce ruszy produkcja nowego silnika.

– Ale w listopadzie otrzymaliśmy dodatkowo po 1000 zł, a w grudniu dostaniemy po 1800 zł tak zwanego świątecznego – mówi Dariusz Dąbrowski, przewodniczący Solidarności w VW MP.

Zdaniem dr. Artura Więznowskiego z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu, który zajmuje się m.in. rynkiem pracy, w firmach prywatnych pieniądze idą za człowiekiem, jego umiejętnościami, a często i wynegocjowaną pensją.

– Umowy o pracę podpisywane są na czas określony, z dwutygodniowym wypowiedzeniem. A w państwowych zarobki są w tzw. widełkach płac. Choć, z drugiej strony, dla pracowników ważne jest też bezpieczeństwo socjalne – dodaje dr Więznowski.

Źródło: Polska Gazeta Wrocławska

red

 


POWIĄZANE ARTYKUŁY