LUBIN. – Przejście przez chodnik w tym miejscu, w dodatku z dzieckiem i wózkiem, graniczy z cudem – denerwują się przechodnie. Chodzi o zaparkowane auta przy ulicy Fredry 11-15. Mieszkańcy narzekają na kierowców, którzy zastawiają to miejsce, a tym samym utrudniają im życie.
– Samochody stoją na wprost przed moją klatką. To już przechodzi ludzkie pojęcie! – skarży się nasza Czytelniczka. – Czy ci ludzie nie mają gdzie parkować? – dopytuje.
Tymczasem zmotoryzowani nie mają sobie nic do zarzucenia. – Prawo mówi, że dopuszcza się wjazd na chodnik, jeżeli auto nie utrudnia ruchu pieszym, którym do dyspozycji pozostaje 1,5 metra – tłumaczy zastępca komendanta straży miejskiej, Paweł Łazor. – W tym przypadku sam chodnik nie ma tyle szerokości, gdyż Ustronie IV ma to do siebie, że tam jest bardzo ciasno – dodaje mundurowy.
Podobnie jest z parkingami. Wąski teren zmusza kierowców do wjeżdżania na chodnik. – Prawo mówi, że nie wolno zostawiać samochodu, który wystaje na jezdni – tłumaczy Paweł Łazor. – Dlatego kierowcy najeżdżają na chodnik – dodaje.
Zmotoryzowanych usprawiedliwia szeroki pas, znajdujący się po drugiej stronie jezdni. – Ten chodnik jest dość szeroki i oddzielony terenem zielonym, gdyby go tam nie było musielibyśmy usunąć wszystkie auta, a tak wszystko jest w porządku – podsumowuje mundurowy.