W Lubinie liczono na to, że tym razem zamiast kary degradacji, Zagłębie otrzyma 15 punktów ujemnych na starcie nowego sezonu i karę 500 tysięcy złotych. Jednak nic z tego, ponieważ klub czeka spadek do II ligi i 70 tysięcy złotych kary.
Taką decyzję podjął Wydział Dyscypliny, który zajmował się już tą sprawą w styczniu. Ale wtedy Lubinianie odwołali się do Związkowego Trybunału Piłkarskiego, który nakazał jeszcze raz rozpatrzyć sparwę. Wczorajszy wyrok jest trochę łagodniejszy od tego, jaki zapadł na początku roku. Wtedy dodatkowo Zagłębie miało wystartować w II-ligowych rozgrywkach z 10 punktami ujemnymi, a zapłacić 100 tysięcy złotych kary.
Wyrok nie jest prawomocny. W przyszłym tygodniu klub z Lubina otrzyma od Wydziału Dyscypliny pisemne uzasadnienie i będzie miał 14 dni, aby ponownie odwołać się do Związkowego Trybunału Piłkarskiego. Później, jeśli wyrok nadal będzie niekorzystny dla klubu, pozostanie kolejne odwołanie, tym razem do Trybunału Arbitrażowego przy PKOL. Z tego wynika, że sprawa zakończy się najpóźniej za 6 tygodni, czyli wtedy kiedy drużyna Zagłębia będzie przygotowywać się już do rozpoczęcia nowego sezonu.
– Wpływ na naszą wczorajszą decyzję miało kilka czynników – tłumaczy przewodniczący WD, Adam Gilarski. – Zagłębie jest spółką skarbu państwa i z tego powodu powinno być traktowane z wyjątkową uwagą. Poza tym sam klub nie pomógł nam i nie przeprowadził skutecznego wewnętrznego śledztwa w tej sprawie – dodaje.
Więcej w "Przeglądzie Sportowym"