Zadyma pod tuskobusem (FOTO)

45

LUBIN. Pozornie zwykła konferencja Platformy Obywatelskiej przerodziła się w manifestację z udziałem policji. W Lubinie nikt was tu nie chce! – takimi hasłami lubinianie powitali i pożegnali tuskobus, który tuż przed południem pojawił się w centrum miasta.


Przyszli przywitać Grzegorza Schetynę, ten jednak – jak mówią uczestnicy spotkania – stchórzył i wracając z Głogowa wysiadł pod siedzibą KGHM. Rzekomo rozmawiać o deputacie węglowym.

Cała Polska z was się śmieje, gdzie są drogi i koleje albo Donald, matole, twój rząd obalą kibole! – takie okrzyki usłyszeli wysiadający z autobusu Norbert Wojnarowski, Jacek Głomb i Robert Kropiwnicki. Co ciekawe, zabrakło tego, dla którego lubinianie przyszli do Rynku – marszałka Schetyny.

Gdzie Schetyna? Pewnie pojechał do kasyna – krzyczeli poirytowani lubinianie. Od przedstawicieli PO domagali się wyjaśnień. – Niszczycie ten kraj, niszczycie podstawowe zasady demokracji, zwykłego człowieka do więzienia wsadzacie. Jesteście kłamcami i złodziejami! – krzyczeli.

Przedstawicieli partii chcieli konkretów. Były więc konkrety. – Naszych kolegów za majowe demonstracje pod siedzibą KGHM do więzienia wsadziliście, z pracy zwolniliście. Takie jest to wasze państwo. Komuna, nie demokracja! – denerwował się jeden z uczestników demonstracji.

A mnie za przyśpiewki stadionowe na temat Machińskiego o szóstej rano policja z domu wyciągnęła. W areszcie siedziałem, choć okazało się, że jestem niewinny. Do dziś nikt mnie nie przeprosił – to odpowiedź innego z mieszkańców.

Lubinianie wypomnieli też Platformie, że cztery lata temu obiecywała nie prywatyzować dalej KGHM. Pokazali też ulotkę z poprzednich wyborów. Natychmiast zabrał ją i dyskretnie zgniótł Robert Kropiwnicki.

Zdaniem działaczy PO, bojkot ich dzisiejszej konferencji to nie własna inicjatywa lubinian. – Powiem wprost, że naszym zdaniem PiS ich nakłonił. Normalnie ludzie o tej porze pracują, czyli wszyscy, którzy tu są to bezrobotni? – pytał Jacek Głomb. – My chcemy rozmawiać, ale bez wrzasków, tak się nie da rozmawiać – uzupełnia Robert Kropiwnicki.

Okrzyki to jednak nie wszystko. Politycy, którzy chcieli jechać do Legnicy, napotkali na opór uczestników demonstracji. Drogę autobusu zagrodzili im banerem „9 października pogonimy POlszewika”. Intereweniowała policja. Lubinianie byli jednak nieugięci. Blokowali kilka przejść dla pieszych.

– Nic nie możemy zrobić, są na przejściu dla pieszych. Wszystko zgodnie z prawem – tłumaczyli policjanci poirytowanym działaczom partyjnym. Z czasem irytacja jednak rosła. Na miejsce wezwano policyjne posiłki. Doszło do przepychanek.  W stronę autobusu poleciały też jajka. Tuskobusowi udało się wyjechać z Lubina dopiero przy skrzyżowaniu z ulicą Niepodległości.


POWIĄZANE ARTYKUŁY