Z wizytą u jubilatki

102

Anna Pielech z Obory obchodzi 90. urodziny. Jest energiczna i towarzyska. Zaraża innych swoim humorem. Czas dzieli pomiędzy liczną rodzinę i przyjaciół. Lubi pracować w swoim przydomowym ogródku i oglądać telewizję. Z humorem mówi, że jej recepta na długowieczność brzmi: jeść, pić i tańcować – bida musi sfolgować.

Pani Anna przyjechała do Obory w 1957 roku ze wschodu z miasta Drohobycz koło Lwowa. Całe życie ciężko pracowała w gospodarstwie i na roli.

– Ze wschodu wszystko pamiętam co dawniej było. Jak Stalina chowali, to my na polu pracowali – mówi Anna Pielech. – Teraz dzieci mają raj, wiedzą, że żyją. Kiedyś nie było z czego pieluchy zrobić, gdzie kupić. Nie było telewizora, światła, lampy, były tylko i świeczki. Nie było tak, jak teraz – dodaje.

W telewizji najbardziej lubi oglądać programy dotyczące jej rodzinnych stron. Lubi także być na bieżąco z wydarzeniami w kraju. Gdy zobaczy ciekawy materiał, zaraz dzwoni do znajomych i mówi, żeby włączyli ten kanał. Rodzina pani Anny żartuje, że potrafi zadzwonić o każdej porze.

– Ania zagada człowieka na śmierć. Ma niesamowite poczucie humoru. Do niej można przyjść głodnym. Tutaj człowiek się naje, wyśpi, pogości się – mówią koleżanki o jubilatce. – Cały dzień potrafi gdzieś biegać, a w nocy pierogi piecze i dzwoni do nas, żebyśmy przyszli.

Anna Pielech ma liczną rodzinę, z którą jest bardzo zżyta. Ma pięcioro dzieci, czworo wnuków, dwoje prawnuków i roczną praprawnuczkę. Lubi podróżować. Jeździła na wszystkie wycieczki, które organizował miejscowy ksiądz. W wieku 70 lat pojechała na wycieczkę do Monte Casino. Marzy, żeby jeszcze pojechać do Wilna.

Życzenia dalszych lat w zdrowiu i wszelkiej pomyślności złożył jubilatce wójt gminy Lubin Tadeusz Kielan.

Źródło: MG/ug.lubin.pl


POWIĄZANE ARTYKUŁY