Z dziennika lubińskich podróżników

19

Para młodych lubinian pewnego dnia postanowiła rzucić wszystko i ruszyć przed siebie. Marzenie, którym 21-letnia Kamila Barska zaraziła swojego chłopaka, 25-letniego Tomka Wnęka, z dnia na dzień z fantazji stało się rzeczywistością. Po czterech miesiącach odkładania każdej zarobionej złotówki oboje ruszyli w podróż, którą od kilku dni dokumentują na blogu Europa we Dwoje.

– Od zawsze marzyłam o podróżowaniu – mówi Kamila. – Z tego powodu wybrałam geografię jako kierunek studiów. Okazało się jednak, że sama w sobie miała ona z podróżami niewiele wspólnego, więc postanowiłam przekonać Tomka po prostu do wyjazdu.

– Wróciliśmy z Wrocławia, gdzie mieszkaliśmy od dwóch lat, żeby nie płacić za wynajem mieszkania. Podjęliśmy pracę i wszystkie zarobione pieniądze szły do słoiczka – opowiada Tomek. – Przez cztery miesiące nigdzie nie wychodziliśmy, żadnego kina, rozrywek, nic. Ale mieliśmy konkretny cel i udało się.

– Wychodzi na to, że realizowanie marzeń nie jest łatwe, wiąże się czasem z bardzo dużymi wyrzeczeniami – dodaje Kamila. – Ale naprawdę warto.

W realizacji tego marzenia młodym lubinianom pomagają też rodzice. Większość wydatków pokrywają jednak z własnych oszczędności. Mimo że jeżdżą autostopem, nocują u krewnych lub znajomych, w najtańszych hostelach lub na kempingach, muszą liczyć każdy grosz. Liczą się z tym, że po drodze będą musieli na kilka dni nająć się do sezonowej pracy, by móc dotrzeć do wszystkich zaplanowanych miejsc. A przed nimi jeszcze Holandia, Belgia, Francja, Hiszpania, Portugalia, Włochy i Austria. W ciągu kilku dni odwiedzili już Niemcy i część Danii. Tym, co ich najbardziej do tej pory urzekło, jest pomoc ze strony napotkanych po drodze osób.

– Ludzie są bardzo przyjaźni, bardzo często zatrzymują się, widząc nas przy drodze. Nie muszę chować się do rowu, żebyśmy mogli „złapać stopa” – śmieje się Tomek. – Zdarzyło się nawet, że jeden pan wyszedł z pracy w salonie samochodowym, żeby nas podwieźć na przystanek autobusowy. Sam zaproponował nam pomoc – wspomina.

Na początku spakowali wszystko, co się dało i wydawało nam się niezbędne. W tym była taśma, nóż, nici do szycia. Szybko okazało się, że z takim ciężarem po prostu nie będą w stanie przebyć całej drogi. Część rzeczy odesłali więc do domu i teraz mają ze sobą trzy koszulki, dwie pary spodni i jedną parę butów. Igła z nitką została. Oboje jednak zgodnie twierdzą, że tym, co w pokonywaniu kolejnych kilometrów jest im po prostu niezbędne jest… Internet.

– Myślę, że bez niego byłoby nam bardzo ciężko. Oczywiście pytalibyśmy ludzi i radzilibyśmy sobie inaczej, ale na pewno organizacja podróży, odnajdywanie noclegów, mniej uczęszczanych dróg itp. byłoby znacznie trudniejsze – twierdzi Kamila.

A co zamierzają robić po powrocie z wyprawy?

– Zastanawiamy się, co będzie dalej. Jeden z planów to wyjazd na stałe do Szkocji, drugi to powrót do Lubina, znalezienie pracy i znów odkładanie pieniędzy na kolejny wyjazd. Jedno jest pewne, chcielibyśmy, żeby podróżowanie stało się naszym sposobem na życie, w tym także źródłem utrzymania. To kolejne marzenie – uśmiecha się Kamila.

Dziś młodzi podróżnicy są w Danii. Za kilka dni zamierzają znaleźć się tysiąc kilometrów dalej, w Amsterdamie. Ich wyprawę można śledzić na blogu www.europawedwoje.pl


POWIĄZANE ARTYKUŁY