Ruszyły rozgrywki grup młodzieżowych lubińskiego szczypiorniaka. Jednym z ciekawszych spotkań, była potyczka derbowa MKS Zagłębia Lubin z Siódemką Legnica. Podopieczni Artura Hucała mieli szansę na pierwsze zwycięstwo w sezonie. Niestety zbyt duża pewność siebie zgubiła zespół z Lubina.
Po długiej przerwie, ponownie mieliśmy okazję do obejrzenia lubińskich młodzików w akcji. Podopieczni Artura Hucały w pierwszym spotkaniu w nowym sezonie zmierzyli się z Siódemką Legnica. Choć zespół zza miedzy nie wydawał się zbyt wymagający, to na parkiecie okazało się zupełnie inaczej. Skład, który reprezentował MKS od pierwszych minut, to: Robert Wojciechowski, Sebastian Nowakowski, Mariusz Lazak, Piotr Piróg, Kamil Kwaśnica, Łukasz Biziorek oraz Michał Böhm.
Pierwszą bramkę w spotkaniu rzucił Nowakcowski. Zagłębie prowadziło 1:0. Szybko jednak wyrównała Legnica za sprawa Radomskiego. Chwilę później goście prowadzili już 3:1. Miedziowi spuścili nieco z tonu i to był powód chwilowej niedyspozycji. Po 10. minutach gry, gra była bardzo wyrównana, co było widać również na tablicy wyników, remis 4:4. W 14. minucie było 6:5 dla Legnicy i po raz kolejny miedziowi za bardzo się wyluzowali. Konsekwencją tego była strata kolejnej bramki. Dopiero w 20. minucie meczu, Zagłębie obudziło się z letargu i zaczęło odrabiać wcześniejsze straty. Bramkę za ramką rzucał Piotr Piróg. Z remisu 7:7, zrobiło się nagle 12:8 dla gospodarzy. Lubin do końca pierwszej partii nie pozwolił już gościom na zbyt wiele i ostatecznie po 30 minutach, lubinianie schodzili do szatni z wynikiem 13:11 na ich korzyść.
– Na razie ten wynik mnie nie cieszy. Trener mówił wchodź w długi róg, a Legnica gra w krótki. Nasz środkowy rozgrywający też nie patrzy na grę, co się dzieje na parkiecie. Musimy obowiązkowo poprawić grę w obronie – mówił w przerwie meczu golkiper miedziowych, Robert Wojciechowski.
Druga połowa rozpoczęła się pozytywnie dla miejscowych. Zagłębie do 40. minuty meczu prowadziło 20:17. Co chwile jednak bramkę Lubina atakował Marcin Radomski, za którym szli pozostali legniczanie. Duża różnica bramkowa ponownie spowodowała, że w szeregach Zagłębia wkradło się zbyt dużo luzu, za mało ostrożności. Do 57. minuty spotkania, Legnica odrabiała straty i doprowadziła do remisu 27:27. Minutę później za sprawą Radomskiego było już 28:27 dla gości. Zagłębie na chwilę zremisowało 28:28. Jednak jedna niewykorzystana akcja się zemściła i konsekwencją tego była bramka dla Legnicy na 10 sekund przed końcową syreną. Kropkę nad i postawił Marcin Radomski i Legnica wygrała mecz 29:28.
– W naszej grze niestety było dużo błędów w obronie. Jednak widać było, że Zagłębie nas zlekceważyło i to był ten moment kiedy mogliśmy zacząć naszą grę. W konsekwencji wygraliśmy spotkanie – mówił po meczu Marcin Radomski. Piotr Piróg, jeden z najskuteczniejszych zawodników MKS Zagłębia Lubin w dniu dzisiejszym, tak skomentował pojedynek. – Nie graliśmy skutecznie. To pierwszy mecz kiedy gramy tak połączeni. Od tego sezonu dwa roczniki połączyły się w jeden zespół. Jednak nie przypuszczaliśmy, że przegramy mecz. Szło dobrze i myśleliśmy, że tak będzie do końca. Nie wiem nawet jak to opisać.
Początek sezonu dla młodych lubinian to przede wszystkim porządna nauczka na przyszłość aby nie lekceważyć swojego przeciwnika. Jednak z czasem na pewno zespół znajdzie wspólny język. Jak mówił nam golkiper Zagłębia, Robert Wojciechowski od października szkoleniowcem bramkarzy będzie sama Izabela Czarna. Perspektywy są więc obiecujące.