LUBIN. Wczorajsze zagadkowe prace wykopaliskowe w słynnej dziurze w Rynku przestały być już tajemnicą. Niezidentyfikowana ekipa, która wykopała tam niewielkie doły, okazała się grupą pracowników Dialogu, próbujących położyć światłowód. Na teren zarządzany przez LSI wkroczyli nielegalnie.
Grupa ludzi z łopatą pod wodzą kobiety spowodowała małe zamieszanie. Gdy zaczęli kopać w miejscu zwanym przez lubinian „dziurą w Rynku”, nikt – nawet zarządzająca tym terenem Lubińska Spółka Inwestycyjna – nie potrafił powiedzieć, kim są i co robią.
Sprawa wyjaśniła się dużo później. Okazało się, że tajemnicza ekipa to pracownicy Dialogu. – Realizujemy projekt współfinansowany przez Unię Europejską, w którym uczestniczy również Lubin. Polega on na dostarczeniu bezpośrednio do klientów światłowodów. W poniedziałek miało się odbyć wtłoczenie tego kabla do kanalizacji, ale okazało się, że jest ona niedrożna i nie można było włożyć światłowodu – tłumaczy powody pojawienia się ekipy Dialogu w lubińskiej dziurze Marta Pietranik, rzecznik Dialogu. – Nasza ekipa próbowała sprawdzić, w czym jest problem i szukała studzienki – dodaje.
Pracownicy Dialogu sforsowali ogrodzenie i przedostali się na prywatny teren bez zgody właściciela, czyli LSI. Nikt nie skontaktował się z zarządcą Ireneuszem Kulczyńskim i nie poprosił o taką zgodę.
– To zachowanie co najmniej niestosowne – komentuje wejście na ogrodzony teren likwidator LSI Ireneusz Kulczyński. – Traktuję to tak samo, jakby ktoś wszedł na moją prywatną działkę budowlaną – mówi. – Jest też problem czysto techniczny czy też BHP. Gdyby któryś z tych panów na przykład złamał sobie nogę, to LSI będzie odpowiadać – zauważa.
To nie koniec wykopków w Rynku.
– Ponieważ kanalizacja okazała się niedrożna, będą potrzebne większe prace ziemne. Zwrócimy się o pozwolenie na nie do właściciela terenu. Od chwili zdobycia zgody, roboty potrwają około trzy, cztery dni – tłumaczy Marta Pietranik.
Jednak na razie do likwidatora LSI nikt się nie zgłosił.