– Usłyszeliśmy huk, a wokół było pełno dymu. Czuć było też zapach spalonego plastiku, po czym na miejscu było już pełno karetek, straży i policji – mieszkańcy wieżowca na ulicy Topolowej są w szoku. W konsekwencji wybuchu, do którego doszło dziś (27 stycznia) około godziny 17, w jednym z mieszkań oderwała się ściana zewnętrzna. Przyczyny zdarzenia wyjaśnia policja.
W momencie wybuchu w mieszkaniu znajdowały się dwie osoby.
– W jednym z mieszkań nastąpił wybuch. W konsekwencji ściana zewnętrzna jednego z mieszkań całkowicie wyleciała, a jej pozostałości znajdują sie obecnie przed blokiem. Na szczęście nikt nie odniósł poważnych obrażeń. Ze złamaną ręką pogotowie zabrało do szpitala loaktora tego mieszkania, lokatorka nie odniosła żadnych obrażeń – wyjaśnia aspirant Edward Sobolewski, dowódca zmiany jednostki ratowniczo-gaśniczej w Lubinie.
W chwili, kiedy dotarliśmy na miejsce zdarzenia, policja wraz ze strażą pożarną oczekiwała na inspekcję budowlaną, która miała ocenić sytuację i oszacować czy konieczna jest ewakuacja całego budynku lub lokatorów sąsiednich mieszkań.
Mieszkańcy wieżowaca, jak i sąsiednich budynków są przerażeni i tak naprawdę ne wiedzą co sie stało. Zgromadzeni na zewnątrz, obawiają się też czy mogą bezpiecznie wrócić do swoich mieszkań.
– Usłyszeliśmy huk wraz z trzęsieniem porównywalnym do tąpnięcia w kopalni. W chwili, kiedy nastąpiła ta detonacja, leżałem akurat na wersalce i oglądałem telewizję. Natychmiast spojrzałem do okna i zobaczyłem, że lecą jakieś fragmenty. Zaczęła lać się też woda, nawet po rurach w moim mieszkaniu. Wiedziałem już, że coś się stało i pobiegłem na górę pomagać sąsiadom. Byłem tutaj jako jeden z pierwszych, prosiłem pogotowie, żeby zabrało sąsiada do szpitala, bo mężczyzna był w ogromnym szoku. Chyba nikt z nas nie wie, co tu się naprawdę stało i skąd ten wybuch – relacjonuje Krzysztof Bursa, jeden z mieszkańców wieżowca.
Według pogotowia gazowego, wybuch na pewno nie był spowodowany nieszczelną instalacją. Ustaleniem przyczyn zdarzenia zajmuje się policja.
Do tematu powrócimy.
MS