LUBIN. Karaluchy, śmieci, pajęczyny i wielki fetor – w bloku przy ulicy Bankowej 13 trwa sprzątanie i odkażanie zapuszczonego mieszkania na parterze. Jego właściciel został zmuszony do otwarcia drzwi i wpuszczenia ekipy porządkowej, która zabezpieczona specjalnymi maskami ma doprowadzić mieszkanie do porządku.
W akcję spółdzielnia mieszkaniowa Nasz Dom zaangażowała policjantów, lubiński sanepid i Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej.
Mężczyzna, który doprowadził do tak opłakanego stanu swoje mieszkanie, jest samotny. – Dlatego chcieliśmy mu pomóc, tym bardziej, że ma ponad 70 lat. Problem jednak w tym, że on nie chce od nas żadnej pomocy – przyznaje administrator spółdzielni Nasz Dom, Krystyna Korczowska. – Dlatego z pomocą policji postanowiliśmy otworzyć mieszkanie i doprowadzić je w końcu do porządku – dodaje.
Nerwy puściły także sąsiadom mężczyzny, którym zatruł on życie. Od dawna prosili spółdzielnię mieszkaniową, żeby pomogła im rozwiązać problem. Jednak mieszkaniec parteru regularnie płaci rachunki i nie można było nic zrobić. – Tak dalej być nie może! I bardzo dobrze, że spółdzielnia zareagowała – przyznaje pan Dariusz, mieszkaniec bloku. – Wprawdzie mieszkam na samej górze, ale widzę co tu się dzieje na parterze, jak karaluchy chodzą po ścianach – dodaje lubinianin.
Mieszkanie sprząta wynajęta przez spółdzielnię firma, dodatkowo pracownicy sanepidu zajmą się dezynfekcją pomieszczeń i klatki schodowej. – To wszystko oczywiście na koszt lokatora, który tak zapuścił swoje mieszkanie – podkreśla Krystyna Korczowska.
Jak podkreśla administrator spółdzielni, mieszkanie będzie kontrolowane i na bieżąco sprawdzane przez pracowników sanepidu i spółdzielni.
O uciążliwym dla sąsiadów mieszkańcu Bankowej pisaliśmy już wcześniej www.lubin.pl/aktualnosci,18825,fetor_i_karaluchy.html