– Budują podjazdy wszystkim dookoła tylko nie nam – twierdzi Teresa Seta, mieszkanka wsi Dębiec w gminie Ścinawa. Kobieta skontaktowała się z naszą redakcją, bo od kilku lat próbuje przekonać lubińskie starostwo, by to wybudowało jej drugi wjazd do gospodarstwa.
Przepychanka kobiety ze starostwem trwa od 2006 roku. – Wtedy podzieliłam swoją działkę na dwie i jedną z nich przekazałam synowi. Chciałam, żeby miał swój dojazd do gospodarstwa, niestety przy okazji wymiany chodników wzdłuż drogi przy domu, okazało się, że w projektant nie zaznaczył zjazdu do drugiej działki. Od tamtej pory starostwo nie chce wybudować mi tego podjazdu – opowiada Teresa Seta.
Sprawa wróciła, bo powiat znów wziął się za chodniki w Dębcu. Dodatkowo poszerzane są one w miejscach, gdzie na łuku drogi mają być zamontowane specjalne barierki. O nie kobieta też ma żal. – Obiecali, że zaczną się od naszego domu, niestety zamontowali dopiero na łuku. To nic nie daje. Auta jesienią i zimą na okrągło wypadają tu z drogi i uderzają w domy. Wszystko powinni otoczyć tymi barierkami – twierdzi kobieta.
Jak informuje Tomasz Rosik, dyrektor departamentu infrastruktury i transportu w Starostwie Powiatowym w Lubinie, kolizje w tym miejscu było faktycznie wyjątkowo częste.
– W przeszłości auta wjeżdżające do Dębca od strony Tymowej, po najechaniu na brukową kostkę nawierzchni drogi, faktycznie wpadały w poślizg i przejeżdżając przez chodnik wjeżdżały na posesję prywatną. Aby zabezpieczyć pieszych i mieszkańców powiat podjął więc decyzję o poszerzeniu chodnika i budowie bariery ochronnej – informuje Tomasz Rosik.
Realizowana inwestycja nie obejmuje jednak budowy wjazdu na posesję nr 7, z czym niepogodzona jest Teresa Seta. – Państwo Teresa i Edward Seta posiadają wjazd na posesję, który został wykonany przez ZDP w 2006 roku w czasie budowy chodnika w Dębcu. Później państwo Seta dokonali podziału nieruchomości w wyniku czego powstała nowa działka z dostępem do drogi publicznej lecz nie posiadająca zjazdu – opowiada dyrektor DIT.
Powiat problemu nie widzi, jednak zjazd musiałby powstać na koszt wnioskodawców. – Trzeba by było w tym celu opracować i uzgodnić projekt budowlany, opracować i zatwierdzić projekt tymczasowej organizacji ruchu na czas trwania robót, otrzymać decyzję o pozwoleniu na budowę i poinformować nas, na siedem dni przed rozpoczęciem robót, o planowanym rozpoczęciu budowy zjazdu – wylicza urzędnik.
Takie pozwolenie nasi Czytelnicy otrzymali od starostwa już rok temu, jednak – jak zapewniają – sami nie będą nic budować. – Wyliczyliśmy, że kosztowałoby nas to wszystko około 10 tys. zł. Nie będziemy płacić tyle za budowę zjazdu, ale sprawy tak nie zostawimy – zapewnia Teresa Seta.