Zeszły sezon zaczął się dla niego niespecjalnie. Jesienią rozegrał zaledwie cztery spotkania w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy, działacze Zagłębia Lubin najzwyczajniej nie widzieli go w składzie. Tuż przed startem rundy wiosennej zadzwonił do niego trener Kuras i zaproponował testy. Damian Wójcik, bo o nim mowa, przekonał do siebie „Portowców”, przebojem wywalczył sobie miejsce w ich bramce i z nową drużyną wywalczył awans do drugiej ligi. „Wujo” pozostaje skromnym człowiekiem, bez ogródek przyznaje, że nadzieję na przyszłość wiąże już z Pogonią.
Na wypożyczeniu w Pogoni chyba trochę odżyłeś?
Damian Wójcik: – Na pewno, bo jeżeli człowiek gra regularnie, to lepiej się czuje i raca chęć do treningów. Mówię więc szczerze – odżyłem w Szczecinie i mam nadzieję, że zostanę tam na dłużej.
Ile łącznie meczów rozegrałeś wiosną w barwach Pogoni?
– Hmmm…, to było chyba 14 meczów.
Damian, Tobie tego miejsca w składzie nikt nie dał z urzędu, tylko musiałeś o nie walczyć.
– Oczywiście, że tak! W Szczecinie rywalizowałem z Tomkiem Judkowiakiem, który zadebiutował nawet w pierwszej lidze. Wiadomo, że do końca rywalizowaliśmy o miejsce w składzie. Widocznie trener Kuras uznał, że na tamtą chwilę byłem lepszym bramkarzem i postawił na mnie.
O miejsce w składzie rywalizowałeś tylko z Judkowiakiem, czy z kimś jeszcze?
– Był jeszcze młody chłopak, Paweł Waśków, ale on grał w juniorach.
A Przemysław Norko?
– Norko był, ale miał tylko kontrakt amatorski, żeby mógł trenować z zespołem. Tak więc, nie musieliśmy rywalizować z Przemkiem o miejsce w składzie.
Ty nie byłeś nawet w pierwszej drużynie Zagłębia, Judkowiak zadebiutował w lidze, Waśków był jego zmiennikiem. Co zadecydowało o tym, że trener Kuras postawił właśnie na Ciebie?
– Trudno mi powiedzieć, to raczej pytanie do trenera. Z wywiadów natomiast wyczytałem, że szkoleniowiec powiedział, że byłem lepszy od moich konkurentów. W jakich elementach? Tego naprawdę nie wiem.
Chyba jesteś zadowolony z tej rundy?
– Pewnie, że tak! Wpuściłem tylko cztery bramki, to dobry bilans. Zrobiliśmy awans o dwie klasy, teraz chodzą pogłoski, że Groclin ma się połączyć z Pogonią. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie zadzwoni do mnie trener Kuras i ustalimy szczegóły dalszej współpracy.
Z tego co dziś wyczytałem, Zbigniew Drzymałą porozumiał się już z działaczami Pogoni i najprawdopodobniej Portowcy zagrają w Ekstraklasie. Pytanie, co wówczas z Tobą?
– No właśnie, to pytanie też chodzi mi po głowie. Z tego co wyczytałem w Internecie, to ma być tak, że Pogoń połączona z Groclinem, będzie grała w Ekstraklasie. Nasza drużyna, która awansowała do drugiej ligi, ma też istnieć. Pogoń będzie miała też drużynę występującą w Młodej Ekstraklasie. Będą trzy zespoły, więc potrzeba będzie wielu piłkarzy. Wydaje mi się, że w którymś będę grał.
Zasadnicze pytanie, w której drużynie?
– Trudno powiedzieć, dziś nie mogę odpowiedzieć na to pytanie.
Czujesz się na siłach, żeby rywalizować o miejsce w składzie z Sebastianem Przyrowskim i Michałem Gliwą, których pozycja w Grodzisku była mocna?Przyrowski grał w reprezentacji, Gliwa w kadrach młodzieżowych…
– Wiadomo, że Przyrowski będzie miał pewne miejsce w składzie. Nie wiadomo, kto będzie trenerem, czy Mariusz Kuras, czy Jacek Zieliński. Być może o miano drugiego bramkarza będę rywalizował z Michałem Gliwą.
Pogoń Szczecin, duży klub z wielkimi tradycjami, mimo wszystko teraz graliście w czwartej lidze. Kilku zawodników przypominało chyba pierwszoligowe czasy…
– Faktycznie, Pogoń grała w czwartej lidze, ale było widać, że w Szczecinie jest duże zapotrzebowanie na piłkę. Na nasze mecze przychodziło po sześć tysięcy ludzi. W barwach Portowców grają zawodnicy, którzy mają za sobą występy w reprezentacji Polski, choćby Paweł Skrzypek. Tomek Parzy, Ferdinand Chi Fon, Marek Walburg to byli pierwszoligowcy – także było od kogo się uczyć.
Jakim trenerem jest Mariusz Kuras?
– Jest bardzo żywiołowym szkoleniowcem. Mariusz Kuras to doświadczony trener, prowadził kilka zespołów w pierwszej lidze, także jego warsztat na pewno przyczynił się do naszego awansu. Chwalę sobie współprace z tym szkoleniowcem i mogę mu tylko podziękować za to, że postawił właśnie na mnie. Jemu nie przeszkadzał mój wzrost, co w Lubinie często mi wypominano.
Pierwszy raz broniłeś przed tak liczną publicznością?
– Zdarzyło mi się już wcześniej, w rezerwach, kiedy pojechaliśmy do Katowic. Tam zasiadło na trybunach osiem tysięcy.
Pogoń – nowy klub, na trybunach kibice wymagający zwycięstw. Odczuwałeś stres?
– Wiadomo, lekka trema była. Po pierwszym meczu, kiedy wygraliśmy wszystko poszło z górki.
Drużyna szybko Cię przyjęła?
– Właśnie to też mnie bardzo zaskoczyło. Kiedy przyjechałem do Szczecina na testy, to pierwszego dnia zostałem zaakceptowany, każdy chciał ze mną rozmawiać. Nowi koledzy wypytywali o najróżniejsze sprawy, interesowało ich skąd jestem. Bardzo ułatwili mi aklimatyzację.
Co Cię zaskoczyło najbardziej, jeśli chodzi o Pogoń?
– Oczywiście publiczność! Nie wyobrażałem sobie, że na mecze czwartoligowców może przychodzić tak wielu kibiców. Zadziwiło mnie też zainteresowanie samą Pogonią. Portowcy grają w czwartej lidze, ale w gazetach, to właśnie im poświęca się najwięcej miejsca. W trzeciej lidze gra kilka zespołów z tego regionu, ale ponad dwie strony to była zawsze Pogoń. Pogoń jest dla nich jak religia.
Dużo miejsca poświęcano w prasie Damianowi Wójcikowi?
– Na początku pojawiały się jakieś artykuły i wywiady. Nie było tego aż tak wiele i nie wycinam artykułów o sobie (śmiech). Wiadomo, że jak był jakiś wywiad, to kupowałem gazetę, ale to raczej z czystej ciekawości, co dokładnie o mnie napisali. Nie lubię się wywyższać, nie lubię się chwalić, że były jakieś artykuły.
W Zagłębiu chyba Ciebie przekreślono?
– Mocne słowa, ale tak faktycznie było. Powiem szczerze, nie chciałem odchodzić z Lubina, ale niestety nie widziałem perspektyw dla siebie. Zdałem sobie sprawę, że nikt nie da mi tutaj szansy. Kiedy pojawiła się oferta z Pogoni, to nie zastanawiałem się nad nią długo. Naprawdę nie żałuję swojej decyzji.
A jak to się stało, że trafiłeś do Szczecina?
– Pewnego dnia zadzwonił do mnie Mariusz Kuras i zaproponował testy. Miałem zagrać w sparingu i pokazać, czy przydam mu się do zespołu. I tak właśnie zaczęła się ta cała sprawa z Pogonią.
Centymetrów, czyli mankamentu, który wiele osób Tobie wytyka, nikt Ci nie da. Nad czym musisz jeszcze popracować, żeby być lepszym bramkarzem?
– Na pewno nad wszystkim! Jestem jeszcze młody i wiele pracy przede mną. Zrobię wszystko i będę się starał, żeby zostać naprawdę dobrym bramkarzem.
Chyba ostatnio patrzysz w przyszłość bardziej optymistycznie?
– Zdecydowanie jestem większym optymistą. Nie każdy ma okazję grac dla tak wielkiego klubu, jak Pogoń Szczecin. Fakt, że grałem w barwach portowców, może pomóc mi kiedyś pomóc znaleźć dobry klub.
Wyobrażasz sobie sytuację, 20 tysięcy ludzi na Szczecińskiej „Paprykanie” i Damian Wójcik w bramce?
– To jest możliwe, ale to marzenie, choć one się spełniają…
Rozmawiali: ZYG lubin.pl, WW Zagłebie Lubin S.S.A.