Nazwisko Kędziora kojarzyło się do tej pory kibicom Zagłębia Lubin z Jędrzejem, trenerem bramkarzy, a w przeszłości golkiperem „Miedziowych”. W ostatnim czasie z lubińskim klubem związał się były napastnik Piasta Gliwice… Wojciech Kędziora. We wczorajszym sparingu z Polonią Leszno snajper potrzebował zaledwie 30 minut, by strzelić cztery bramki. Drugi Kędziora ma wprowadzić nową jakość do gry "Zagłębia".
Pamiętam, że w sezonie 2003/2004 byłeś w kręgu zainteresowań Zagłębia Lubin. Grałeś wtedy jako prawy obrońca… Możesz przybliżyć tamtą historię?
– Tak, lecz wówczas grałem na prawej obronie niejako z przymusu. Przychodziłem do Piasta Gliwice w innej roli, bowiem występowałem we wcześniejszym klubie (Carbo Gliwice – przyp. red.) na pozycji środkowego pomocnika, takiego bardziej wysuniętego. Jednakże ze względu na to, że nie było prawych obrońców, to trener zaczął wystawiać mnie na tej pozycji i tam przez pewien okres musiałem grać.
I to spory okres czasu, gdyż w tej roli grałeś przez kilka sezonów. Dodam tez, że szło Tobie całkiem dobrze, o czym świadczyło zainteresowanie klubów z Ekstraklasy.
– Być może ktoś się mną interesował, ale jak mówiłem, na tej pozycji grałem z przymusu i nie czułem się na niej tak dobrze, jak grając z przodu. Nie od dziś jednak wiadomo, że gra się tam, gdzie ustawia cię trener. Na każdej pozycji, na jakiej grałem, starałem się jak najlepiej wywiązywać z powierzonych zadań. A w Gliwicach przyszło mi grać chyba na każdej pozycji w polu. W końcu postawili mnie z przodu i wydaje mi się, że jest to dla mnie najlepsze miejsce.
Z tego co wiem, do ataku przesunął Ciebie trener Pietrzak. Co zadecydowało o tym, że wreszcie mogłeś grać na swojej pozycji? Jakaś indywidualna rozmowa z trenerem, czy szkoleniowiec sam zauważył, że tam się najbardziej przydasz zespołowi?
– Chyba trener zauważył… Przez jakiś czas zagadywał mnie na temat mojej pozycji na boisku. W końcu graliśmy sparing na zimowym obozie przygotowawczym i okazało się, że widzi mnie z przodu. Kiedy trener Pietrzak ogłosił w szatni skład, cała drużyna była zdziwiona, ja zaś troszeczkę podejrzewałem, że tak się może zdarzyć. Choćby ze względu na te luźne rozmowy z trenerem, które dały mi do myślenia. A po spotkaniu wszyscy byli ze mnie zadowoleni, ja również nie narzekałem. Przyznam szczerze, że zawsze lubiłem ofensywną grę i zamiana mojej pozycji wyszła na dobre i mnie, i drużynie.
Czy gra w obronie sprawiła, ze stałeś się lepszym zawodnikiem?
– Na pewno! Wydaje mi się, że z gry na każdej pozycji, na której występowałem w Gliwicach, wyciągałem jakieś wnioski.
Śledząc Twoje statystyki, nie sposób zauważyć, że trochę tych bramek już strzeliłeś. W zakończonym sezonie zdobyłeś 10 goli, miałeś też wiele asyst, co sprawiło, że wygrałeś wewnątrz klubową klasyfikacje kanadyjska. Pytanie jednak brzmi: czy stać Cię na dobre występy i więcej bramek w pierwszej lidze?
– Myślę, że mnie stać. Będę chciał to udowodnić i jak najlepiej zaprezentować swoje umiejętności.
Trenerzy cenią Ciebie jako silnego fizycznie zawodnika, który potrafi przetrzymać piłkę. Co możesz wnieść jeszcze do zespołu Zagłębia?
– Myślę, że to pokaże czas i boisko. Przede wszystkim chcę strzelać bramki, bo to jest podstawowe zadanie, jakie wyznacza się napastnikowi. Poza tym chcę przekonać całą drużynę i sztab szkoleniowy, że zasługuję na grę w pierwszej lidze.
Dojrzałeś już do gry pierwszej lidze, lecz tymczasem nad Zagłębiem wisi widmo degradacji, z kolei Piast być może będzie grał w najwyższej klasie rozgrywkowej. Nie żałujesz przenosin?
– Rozważałem tę decyzję i myślę, że jest ona właściwa. Uważam, że zrobiłem krok do przodu w swojej karierze. Bo nawet jeśli stanie się tak, jak mówisz, to i tak jestem przekonany, że w ekstraklasie zagramy już za rok.
Co Cię skłoniło, żeby przystać na propozycję Zagłębia?
– Tak jak powiedziałem dla mnie to krok do przodu. W moim odczuciu Zagłębie to klub poukładany i można się tutaj rozwinąć.
Pewnie analizowałeś już nazwiska piłkarzy, z którymi przyjdzie Ci się mierzyć o grę w ataku. Chałbiński, Włodarczyk, Plizga, Micanski. Widzisz, mimo wszystko, tam miejsce dla siebie?
– Wszystko zweryfikuje obóz przygotowawczy i sparingi. Moja ewentualna gra będzie zależała od tego, czy przekonam trenera do moich umiejętności. Niemniej jednak nie przeraża mnie konkurencja. Mam ogromny szacunek do tych chłopaków, ale gdybym nie wierzył w siebie, nie byłoby mnie tutaj.
A jak postrzegasz drużynę Zagłębia?
– Uważam, że ten zespół zawsze grał ciekawy i kombinacyjny futbol. Z tego powodu zawsze podobała mi się gra tej drużyny. Poza tym to ciekawa drużyna, a dodatkowo słyszałem, że panuje tu dobra atmosfera. Myślę, że będzie fajnie.
Z ręką na sercu powiedz, jakie inne oferty z pierwszej ligi miałeś, bo pewnie ktoś się Tobą interesował?
– Ponoć było zainteresowanie z jakiegoś klubu, ale ja nie mam menadżera, więc nie wiem o jaką drużynę chodziło. Zawsze dowiadywałem się o wszystkim na końcu, podczas gdy inni już wiedzieli. Tak też było w przypadku mojego przejścia do Lubina. Teraz jednak nie ma co gdybać, cieszę się, że jestem piłkarzem Zagłębia.
Rozmawiali: WW Zagłębie Lubin S.S.A./ ZYG