„Wniebodęte” po raz czwarty

1695

Jak zwykle to była muzyczna uczta – dziś na lubińskich błoniach odbył się Festiwal im. Marka Garcarza „Wniebodęte”. – Tworzymy świecką tradycję koncertów familijnych, które tu, na błoniach wybrzmiewają już czwarty raz – uśmiecha się Urszula Kozon, dyrektor Narodowej Orkiestry Dętej.

Ze sceny czuć było muzyczną moc, pojawiło się na niej bowiem ponad 100 osób, w tym muzycy Narodowej Orkiestry Dętej, jej chóry, dorosły i dziecięcy, a także wokaliści: Maja Golec (z tych znanych Golców) oraz Paweł Sznajder. Do tego dwie dyrygentki – Anna Olearczyk, która czuwała nad chórzystami, oraz Justyna Chmielek-Korbut, która panowała nad całością.

Koncert odbył się pod hasłem „Miłość, wiara, nadzieja”.

– Repertuar jest tak skonstruowany, że opowiada o tych wartościach i każdy z publiczności znajdzie w tych utworach, co chciałby odnaleźć – mówiła przed rozpoczęciem wydarzenia Justyna Chmielek-Korbut.

Usłyszeliśmy m.in. „Nie lękaj się”, „Błogosław duszo moja Pana” czy „Alleluja” zespołu TGD. Do tego utwór związany z patronem festiwalu, czyli Markiem Garcarzem, „Gdy na Anioł Pański bije dzwon”, ale w zupełnie nowej aranżacji.

Nie zabrakło oczywiście stałego punktu tego wydarzenia, czyli piosenki „Zegarmistrz światła”, podczas której wspomniano wszystkich tych, którzy odeszli, a byli ważni dla Lubina.

– To już tradycja, że na „Wniebodęte” gramy „Zegarmistrza światła”. Niestety do tych wspomnień co roku dopisywane są nowe osoby, bo odeszli. Chcemy o nich pamiętać, bo zrobili wiele dobrych rzeczy dla Lubina – dodaje Urszula Kozon.

Jednak było nie tylko melancholijnie, ale i energicznie oraz energetycznie. Zabrzmiały nie tylko utwory religijne, ale i Zbigniewa Wodeckiego czy muzyka filmowa. Wszystko jednak łączyło się z hasłem przewodnim koncertu, czyli miłością, wiarą i nadzieją.

Fot. FT i BM


POWIĄZANE ARTYKUŁY