Lubinianin Marcin Szcześniak umarł na zawał serca – wyniki jego sekcji zwłok właśnie ujawniła włoska prokuratura. Trafiły one zarówno do rodziny, jak i do Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Ciało 21-letniego Marcina znaleziono w zbiorniku wodnym koło Neapolu 26 stycznia. Kilka dni wcześniej wyjechał on ze starszym bratem Łukaszem do pracy do włoskiej miejscowości Riardo, gdzie wysłała ich firma, w której obaj byli zatrudnieni. Po drodze zauważyli, że są śledzeni. Postanowili poszukać pomocy na policji. Funkcjonariusze zaproponowali im nocleg w hotelu.
– W nocy pod oknami pokoju hotelowego zauważyłem trzech mężczyzn. Postanowiliśmy uciekać. Po drodze usłyszałem tylko jak Marcin krzyczy, że go mają i żebym uciekał – wspominał w rozmowie z nami w lutym starszy brat Marcina, Łukasz.
Łukasz w czasie ucieczki złamał nogę, udało mu się jednak dotrzeć do polskiej ambasady i wrócił do Polski. Po Marcinie zaś słuch zaginął, do czasu gdy 26 stycznia włoska policja wyłowiła jego ciało z wody koło Neapolu.
Z przeprowadzonej przez Włochów sekcji zwłok lubinianina wynika, że umarł on na nagły zawał serca. Pozostałe obrażenia na ciele Marcina powstały zaś od uderzenia w skały. Przeprowadzono również badania toksykologiczne. Nie wykryto jednak żadnych substancji, które mogły być przyczyną zgonu.
– Z przesłanych przez włoską prokuraturę papierów wynika, że lubinianin zginął 25 stycznia między godziną 20 a 24 – mówi Liliana Łukasiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy. – Nadal trwa śledztwo w tej sprawie. Włosi nigdy nie ujawniają ustaleń swoich dochodzeń w czasie ich trwania, więc będziemy musieli trochę poczekać na wyniki. Materiały ze śledztwa zostaną ujawnione po jego zakończeniu polskiej prokuraturze i rodzinie Marcina.
MRT
Na zdjęciu Łukasz Szcześniak ze zdjęciem swojego brata, Marcina