Przyzwyczajeni jesteśmy za wszystko winić urzędników, których oskarżamy o złą wolę czy opieszałość. Jednak kolejkom pod okienkami Wydziału Spraw Obywatelskich Urzędu Miejskiego jesteśmy winni sobie sami.
Już od ponad roku mówiło się, że w tym roku kończy się ważność dowodów osobistych typu książeczkowego. Prasa, radio i telewizja, a także portale internetowe, namawiały do zajęcia się formalnościami jak najwcześniej. Mimo tego jeszcze przed świętami w lubińskim Urzędzie Miejskim można było złożyć wniosek bez większych kolejek. Dopiero teraz zaczął się spełniać czarny sen urzędników.
-Postanowiliśmy, że wnioski przyjmowane będą także w sobotę, aż do godziny 16 – mówi Krzysztof Maj, rzecznik prezydenta Lubina. – To oznacza, że urzędniczki skończą pracę o wiele później, bo wnioski trzeba jeszcze przesłać do Warszawy i zaczekać na potwierdzenie.
W gigantycznej kolejce, jaka dziś utworzyła się w lubińskim Urzędzie Miasta, niemal wszyscy oskarżali urzędników. Mało kto przyznawał, że stoi w kolejce na własne życzenie.
-Ja stary to i głupio zrobiłem,a pan miał cały rok na wyrobienie nowego dowodu – żartował do zirytowanego czekaniem młodzieńca starszy pan, ale nie spotkał się ze zrozumieniem.
-Ja przyszedłem wcześniej, stałem tylko 3 godziny, za jakieś piętnaście minut wyjdę, ale współczuję tym na końcu kolejki – mówił Robert Zachar z Lubina.
-Jakoś tak zeszło i koniec roku zastał mnie ze starym dowodem, teraz postoję – mówił czekający na końcu ogonka Tadeusz Sander.
JM