Jak co roku w jadłodajni w parafii p.w. św. Jana Bosko spotkali się wszyscy, dla których to jedyna okazja, by zasiąść z innymi przy świątecznym stole i podzielić się opłatkiem.
Niczego nie zabrakło, nie tylko strawy dla ciała, ale także dla ducha – mówi ksiądz proboszcz Stanisław Łobodziec. – Często można spotkać tu ludzi którzy nie mają nic w sensie materialnym, ale w sensie duchowym są samą dobrocią i to jest ich bogactwo – podkreślał ksiądz Stanisław.
Stałym gościem w jadłodajni jest np. Ryszard Wołoszyn. Niegdyś miał dom , żonę, pracę i normalne życie, teraz jest sam. Docenia swoje mieszkanie socjalne, bo zaznał i bezdomności.
Różnie bywało, staram się cieszyć życiem, jestem pogodny, nie biorę alkoholu do ust, nie narzekam na swój los – mówi pan Ryszard. – Przychodzę tu, żeby nie być sam.
Po wieczerzy wigilijnej, każdy kto tylko wyraził chęć, mógł zabrać ze sobą żywność i słodycze. Często bowiem gdzieś czekał ktoś, kto z powodu choroby lub ciężkiego kalectwa nie mógł przyjść do jadłodajni.
JM