Wielki bernardyn Oskar szuka domu

151

IMG_0291.JPGDziałkowicze, przejęci losem wielkiego bernardyna Oskara mieszkającego na zdewastowanej działce, szukają opiekuna dla zwierzęcia. Właściciel nie interesował się losem psa. Przetrwał on tylko dzięki dobroci sąsiadów, którzy go dokarmiali.

– To nie był przejaw znęcania się, a bardziej nieodpowiedzialności – mówi Wojciech Wiszniowski, prezes lubińskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

Bernardyn przebywa na ogródkach działkowych, znajdujących się przy drodze na Ścinawę, od czerwca. Ktoś poinformował o tym Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, prosząc o interwencję. Gdy prezes towarzystwa przyjechał na działki, okazało się, że psem zaopiekowali się już sąsiedzi.

– W jakich warunkach ten pies tam przebywał, to jest nie do opisania. Nie mogłam obojętnie zostawić tej sprawy – tłumaczy działkowiczka Mirosława Romańczuk, która zajęła się zwierzęciem.

Działkowicze i towarzystwo obawiali się jednak, że w takich warunkach, jakie ma na zniszczonej działce, bernardyn nie przetrwa zimy.

– Chcieliśmy mu ufundować jakąś budę z prawdziwego zdarzenia, którą można by wstawić na działkę. Z właścicielem psa kontakt był utrudniony, nie bardzo chciał się tego zwierzęcia pozbyć, proponował, że go sprzeda za dość wysoką cenę – dodaje Wiszniowski.

Właściciel w końcu dał się jednak przekonać i oddał psa pani Mirosławie.

– Codziennie przyjeżdżam, żeby go karmić. Teraz szukam dla niego opiekuna. Kogoś, kto przygarnie go na czas zimy lub na stałe – mówi pani Mirosława. – Nie chcę go oddawać do schroniska, bo tyle już przeżył.

Jeśli ktoś chciałby zaopiekować się Oskarem, może zadzwonić do prezesa Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami Wojciecha Wiszniowskiego 0667 714 622.

MRT

IMG_0314.JPG

IMG_0303.JPG


POWIĄZANE ARTYKUŁY