Większość rodziców 6-latków z Lubina zdecydowało się nie posyłać swoich pociech do szkół. Dzieci kolejny rok spędzą w przedszkolu. A co z młodszymi, które dopiero miałyby zacząć edukację przedszkolną? Czy dla nich znajdzie się miejsce w lubińskich placówkach?
Choć rekrutacja do przedszkoli wciąż trwa i zakończy się dopiero 31 marca, to już wiadomo, ile dzieci będzie kontynuować kształcenie w tych placówkach. Rodzice musieli bowiem zadeklarować się do 7 marca.
– W zależności od rejonu od 74,6 do 93,3 procent 6-latków zostaje w przedszkolach – mówi Jacek Mamiński, rzecznik prezydenta Lubina Roberta Raczyńskiego.
Przepełnienie w przedszkolach to konsekwencja wprowadzonej przez polski Sejm zmiany – zniesienia obowiązku szkolnego dla 6-latków. Teraz to rodzice decydują, czy poślą swoją pociechę do pierwszej klasy podstawówki w wieku 6 czy 7 lat. I jak widać w przypadku Lubina, na to drugie rozwiązanie zdecydowała się większość rodziców.
– Fajnie, że 6-latki nie muszą iść do szkoły, ale przez to zostają w przedszkolach, a miejsc dla nowych maluchów nie zapewniono – napisał do nas jeden z mieszkańców Lubina. – Proszę spróbować zapisać 3-latka do przedszkola. Podejrzewam, że liczba chętnych jest większa niż na studiach na medycynę – dodaje.
Władze Lubina zapewniają jednak, że starają się, aby dla każdego chętnego znalazło się miejsce w przedszkolu. – Nie zawsze jednak będzie to miejsce w tym przedszkolu, które upatrzyli sobie rodzice – dodaje Jacek Mamiński.
Jeśli miejsc zabraknie, miasto ma jeszcze inny pomysł na rozwiązanie problemu. – Myślimy nad utworzeniem grup przedszkolnych w szkołach – wyjaśnia rzecznik prezydenta Lubina.
Samorząd musi jakoś rozwiązać problem stworzony przez rząd, a właściwie dwa rządy: koalicji PO-PSL, który wprowadził obowiązek szkolny dla 6-latków, i PiS, który go od razu po przejęciu władzy, zniósł.