„Supernova” i „Ojciec” – między innymi te filmy będzie można obejrzeć we wrześniu w cyklu DKF w lubińskim kinie Muza.
Seanse, jak zwykle, odbywać się będą w środy o godzinie 19. Bilet na jeden pokaz kosztuje 17 zł. Można też kupić karnet na cały miesiąc. Zapłacimy wtedy 55 zł.
Na początek, 2 września, pokazany zostanie film „Babyteeth”. Później będzie można obejrzeć produkcje: „Ojciec” (9 września), „Supernova” (16 września), „Aspromonte” (23 września) i „Ema” (30 września).
Więcej informacji można znaleźć na stronie www.ckmuza.eu.
O filmach:
„Babyteeth”
Poważnie chora nastolatka Milla zakochuje się w drobnym handlarzu narkotyków Mojżeszu. Ten fakt staje się najgorszym koszmarem jej rodziców. Nie tak wyobrażali sobie chłopaka córki. Okazuje się, że wraz z pierwszymi pocałunkami w Millę wstępuje nieznane dotąd pragnienie życia. Sprawy wymykają się spod kontroli, a tradycyjna moralność przestaje obowiązywać. Milla pokazuje rodzicom, Mojżeszowi i wszystkim wokół jak żyć, kiedy nie masz nic do stracenia. Jak dobrze jest nie być martwym. Pełen humoru portret nastolatki, która uczy się przekraczać wszelkie granice w ekstremalny sposób.
„Ojciec”
Pełna absurdów i sytuacyjnego tragikomizmu opowieść o niełatwej relacji pomiędzy ojcem i synem. Ta słodko-gorzka farsa rodzinna podbiła serca jurorów m.in. na MFF w Karlowych Warach, gdzie film zdobył główną nagrodę.
Film otwiera scena pochówku starszej kobiety. Wśród żałobników szybko rozpoznajemy jej zdenerwowanego męża Vasila. Irytacja krewkiego mężczyzny wzmaga się z chwilą, gdy syn mimo jego próśb nie chce zrobić pamiątkowych zdjęć trumny z ciałem nieboszczki. To pierwsza spośród wielu scysji pomiędzy bohaterami. Po pogrzebie matki, Pavel najchętniej wróciłby do swoich codziennych obowiązków i ciężarnej żony. Zwłaszcza, że w towarzystwie ojca nie czuje się zbyt komfortowo. Ten ma jednak zupełnie inne plany, związane z przekonaniem, że zmarła kobieta próbuje się z nim skontaktować zza grobu. W rozwiązaniu zagadki pomóc ma wizyta u znanego lokalnego medium. Chcąc nie chcąc, Pavel wplątany zostaje w zaplanowaną przez ojca intrygę, która ma pozwolić przewartościować ich napięte relacje. Czy im się uda?
„Supernova”
Trzech mężczyzn, jedno miejsce, jeden dzień i jedno zdarzenie, które zmieni ich losy.
Oto polityk, który chce wygrać wybory; policjant, pragnący dotrwać spokojnie do emerytury; i mieszkaniec polskiej wsi, który ma rodzinę na utrzymaniu. Nieszczęśliwy wypadek pociąga za sobą lawinę konsekwencji. Ludzie postawieni w sytuacji granicznej – a także widzowie – staną przed pytaniem o rolę przypadku i przeznaczenia w życiu każdego z nas.
Film startował w konkursie głównym 44. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, gdzie Bartosza Kruhlika wyróżniono nagrodą za debiut reżyserski.
„Aspromonte”
Położone w malowniczym kalabryjskim Aspromonte niewielkie miasteczko Africo to miejsce, gdzie czas się zatrzymał. Pozbawione elektryczności i drogi, która łączyłaby je z większymi ośrodkami, skazane jest na izolację. Porządek życia wyznacza tu natura oraz jasne zasady, którymi kieruje się na co dzień lokalna społeczność. Ma to jednak i złe strony, gdyż w Africo wszystko pozostaje w stanie zawieszenia, co wzmaga frustrację mieszkańców.
W rolach głównych występują Valeria Bruni Tedeschi („Zwariować ze szczęścia”) oraz Marcello Fonte („Dogman”).
„Ema”
Pokazywana w konkursie głównym festiwalu w Wenecji “Ema” Pabla Larraína to filmowy rollercoaster z magnetyczną Marianą Di Girolamo i Gaelem Garcíą Bernalem w rolach głównych.
Nieuchwytna jak płomień, uwodzicielska Ema roznieca ogień wszędzie tam, gdzie się pojawia. Taniec to dla niej całe życie – dla swojej pasji jest gotowa poświęcić dosłownie wszystko. Wspólnie z mężem-choreografem podejmuje kontrowersyjną decyzję, przez którą upada jej dawny świat, a na zgliszczach starego porządku wyrasta zupełnie nowy – gdzie kobiety mogą tańczyć tak, jak chcą, o rodzinie nie decyduje pokrewieństwo i każdy sam tworzy choreografię własnego życia. W nowym świecie Ema jeszcze mocniej zatraca się w seksualnym, agresywnym reggaetonie.
Film Larraína to manifest nowego kina, które nasłuchuje pulsu życia, uczy się języka nowego pokolenia. I zamiast snuć opowieść – tańczy.