LUBIN. Kilkadziesiąt osób z załogi lubińskiego szpitala może stracić pracę. Na razie mówi się o 85 osobach. Dziś rano szpitalne związki rozpoczęły rozmowy z dyrekcją ZOZ-u, by liczbę zwolnionych ograniczyć do minimum.
O złej sytuacji w szpitalu dyrekcja ZOZ-u mówiła już kilka miesięcy temu. Kilkumilionowe zadłużenie nie było dobrą wróżbą dla prawidłowego funkcjonowania placówki. Szefostwo szpitala powołało więc audytora, który miał ocenić sytuację oraz zaproponować metody naprawy.
– Wyniki audytu wyraźnie wskazały, że w szpitalu mamy przerost zatrudnienia. I to o ponad 120 osób. To jeden z istotnych czynników rosnącego zadłużenia, więc w nowej spółce, która przejmie zadania szpitala, chcemy uniknąć tego błędu – tłumaczył Rafał Koronkiewicz, dyrektor ZOZ.
Ostatecznie jednak, udało się zredukować liczbę planowanych zwolnień. Zamiast 120 zwolnionych ma być 85 osób. – Cieszymy się, że ta liczba spada i rozumiemy sytuację szpitala, ale z drugiej strony dla nas ważny jest człowiek. 85 zwolnień to tyle samo ludzkich tragedii, musimy zadbać o dobro pracowników szpitala – tłumaczy Anna Szałaj z Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pracowników Ochrony Zdrowia i Pomocy Społecznej.
Dziś związkowcy rozpoczęli rozmowy z dyrekcją szpitala. Chcą maksymalnie zredukować liczbę zwolnionych, nim jeszcze likwidacja szpitala zostanie zakończona i oficjalnie swoją działalność rozpocznie Regionalne Centrum Zdrowia.
Kto straci pracę w szpitalu, jeszcze nie wiadomo. Dyrekcja zapewnia, że kieruje się tutaj kilkoma czynnikami. – Zwróciliśmy się do kierowników oddziałów o informacje na temat każdego z pracowników. Zdecyduje na pewno przydatność do pracy, w tym kryteria pomocnicze, czy dana osoba jest jedynym żywicielem rodziny, czy nabyła już uprawnienia emerytalne – kończy dyrektor Rafał Koronkiewicz.