Walczą o finał w polsatowskim show

15

Zagrają na żywo, a ich występ obejrzą miliony widzów przed telewizorami – 5 maja lubiński zespół Naaman w półfinale polsatowskiego show „Must be the music – tylko muzyka” będzie walczył o wejście do finału programu. – Damy z siebie wszystko. Postaramy się nie zawieść lubinian. Zapewniamy, że nie będzie żadnych pomyłek w nazwie miejscowości, już uczuliliśmy na to kierownictwo produkcji. Po występie będzie można oddawać na nas głosy poprzez SMS-y – mówi Bartłomiej Opyrchał, założyciel zespołu.

Wraz z lubińskim Naamanem do półfinałów piątej edycji „Must be the music” zakwalifikowano 32 zespoły, wokalistów i wokalistki. Jak mówi jury programu, to najlepsi z najlepszych.

Półfinalistów podzielono na cztery grupy po 8 muzyków. Lubinian zobaczymy w ostatnim półfinałowym odcinku – 5 maja. Potem już tylko finał 12 maja. Czy wystąpi w nim również Naaman, okaże się wkrótce.

– Już dostanie się do półfinału jest dla nas sporym osiągnięciem – mówi Bartłomiej Opyrchał, założyciel zespołu. – Nie zdawaliśmy sobie sprawy, ile tak naprawdę etapów trzeba przejść, żeby znaleźć się w półfinale, a także, jakie wiążą się z tym emocje.

Do udziału w programie stanęło kilkanaście tysięcy wykonawców. W trzynastu miastach w Polsce odbywały się precastingi, z których jury wyłoniło 150 zespołów i wokalistów do udziału w castingu głównym w Warszawie. Naaman startował we Wrocławiu. Wśród bardzo licznej grupy chętnych, bo złożonej z kilkuset wykonawców.

– Czekaliśmy przez kilka godzin na dworze, przy mało sprzyjającej aurze i minusowej temperaturze, od wczesnych godzin porannych, na swoją szansę wystąpienia przed jury. Gdy zakomunikowano nam, że dostajemy przepustkę do warszawskiego castingu, wszyscy byliśmy bardzo mile zaskoczeni i nie kryliśmy radości – wspomina Bartek. – Casting w Warszawie wiązał się z jeszcze większym stresem. Zdawaliśmy sobie sprawę, że nasz występ może zostać wyemitowany dla widowni liczącej kilka milionów widzów, nie wspominając już o poddaniu się ocenie surowego jury – dodaje.

Teraz lubinian czeka prawdziwy sprawdzian – półfinał na żywo. Będą walczyć z siódemką innych wykonawców. Do finału przejdzie tylko dwójka. – Fakt, iż relacja odbywa się na żywo dodatkowo potęguje nasze emocje – mówi członek Naamanu.

Lubińska grupa przygotowuje właśnie nowy krążek. Pojawi się na nim gościnnie legenda światowej muzyki reggae Michael Rose, wokalista jamajskiej grupy Black Uhuru, z którą święcił swoje największe triumfy, stając się po śmierci Boba Marleya najbardziej rozpoznawalnym symbolem muzyki reggae na świecie.

Profil zespołu na Facebooku www.facebook.com/naamanPL


POWIĄZANE ARTYKUŁY