– To nie są specyficzne wakacje – mówią miejscy urzędnicy zajmujący się odłowem bezpańskich zwierząt. – Jak zawsze w tym okresie mamy więcej błąkających się po mieście psów. W tej chwili lecznica weterynaryjna, z którą miasto ma umowę, jest przepełniona. Nie ma tam już miejsca dla kolejnego bezdomnego zwierzaka.
Zazwyczaj złapane w mieście bezdomne psy przebywają w lecznicy Animvet około dwóch tygodni. Tam czekają aż znajdzie się ich właściciel lub ktoś zechce je zaadoptować. Jeśli nikt się po nie zgłosi, są wywożone do schroniska w Miedarach koło Tarnowskich Gór. W tej chwili przygotowywany jest kolejny transport. Trzeba zrobić miejsce dla nowych psów.
W wakacje interwencji w sprawie błąkających się po mieście zwierząt zawsze jest więcej. – Ludzie pozbywają się swoich czworonogów gdy nie mają co z nimi zrobić, a jadą na urlop. Ale tych interwencji mamy też więcej, bo lubinianie, gdy jest upał, częściej reagują i dzwonią do nas na widok takiego pozostawionego bez opieki psa. Podobnie zresztą jest gdy mamy duży mróz – dodaje urzędnik z lubińskiego magistratu.
W Lubinie nie ma hotelu dla psów, więc nie jest łatwo znaleźć opiekę dla swojego pupila na czas wakacji. W mieście nie ma też schroniska. Jedna z lecznic – Animvet przy ulicy Słowiańskiej – ma podpisaną umowę z lubińskim magistratem. W jej ramach, ale tylko na zlecenie urzędu, zajmuje się odłowionymi bezdomnymi czworonogami.
Dla większości zwierzaków udaje się znaleźć nowy dom, poprzez ogłoszenia na naszym portalu oraz w „Wiadomościach Lubińskich”. – Zawsze podkreślamy, żeby nie decydować się pochopnie na taką adopcję, bo to przecież duży obowiązek. Bardzo rzadko, ale jednak zdarzyło się, chyba ze cztery razy, że psy, które ktoś zaadoptował, znaleźliśmy później na ulicy, porzucone – dodaje urzędnik.