LUBIN. Szybkie badanie, ankieta, jedno wkłucie, siedem minut i jest już prawie pół litra krwi – taką drogę przeszli dziś wszyscy uczniowie Zespołu Szkół nr 1, którzy zdecydowali się oddać krew. A chętnych było około 70 osób.
– Oddaję krew już czwarty raz i to nie dlatego, że tego dnia nie mam lekcji. To nic nie boli, a moja krew może komuś uratować życie – mówi Tomek z klasy 3 z. Dziś do oddania krwi zachęcił też kolegę z klasy Patryka.
– To mój pierwszy raz, ale jakoś się nie boję. Wcześniej musimy jednak wypełnić ankietę, a tam pytania są czasami dziwne – przyznaje Patryk.
– Pytają nas na przykład, czy byliśmy w ostatnim czasie w Afryce, albo czy braliśmy koksy – dodaje z uśmiechem Tomek.
Ale chętnych do oddania krwi było dużo więcej. I tak za każdym razem, kiedy szkoła organizuje zbiórkę. – W roku szkolnym jest ich co najmniej kilka. Uczniowie mają dzień wolny od zajęć lekcyjnych i kilka dni zwolnienia z wychowania fizycznego. Dostają też czekoladki oraz puszkę coli na uzupełnienie płynów – opowiada Agnieszka Bober, koordynatorka akcji. – Wiemy jednak, że oddają krew, nie żeby mieć wolne, ale dlatego, że chcą pomagać – dodaje.
Żeby oddać krew wystarczy być zdrowym i pełnoletnim. – Tylko w przypadku trzech uczennic musieliśmy je odesłać z kwitkiem. Były za chude, ważyły tylko 47 kg, a waga minimalna to 50 kg – dodaje organizatorka.
Zebrana dziś krew pojedzie do Wrocławia, gdzie zostanie przetworzona. Potem wróci do lubińskiej stacji krwiodawstwa i będzie służyć mieszkańcom Lubina.