Dla niektórych był to pierwszy raz, dla innych kolejny i zapewne nie ostatni – dziś w lubińskim zoo w parku Wrocławskim stanął mobilny punkt poboru krwi. – Takie akcje są ważne – przekonuje Joanna Jarmolińska, kierownik lubińskiego oddziału Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa. – Dzięki nim pojawiają się nowi krwiodawcy. Przychodzą pierwszy raz, czasem trochę przestraszeni, żeby zobaczyć, spróbować, jak to wygląda. Część z nich oddaje potem krew stale – mówi.
Plenerowa zbiórka krwi została zorganizowana w lubińskim zoo już po raz czwarty i jak zapewniają organizatorzy na pewno nie ostatni. Charakterystyczny czerwony autobus pojawi się tu ponownie w przyszłym roku.
A wszystko zaczęło się w 2017 roku od pracowników zoo, wśród których jest wielu honorowych dawców krwi. To oni zaproponowali, by zorganizować taką akcję. Później była kolejna i następna.
Podczas poprzedniej zbiórki krew oddało 26 osób. Organizatorzy liczyli, że w tym roku będzie podobnie. Chętni pojawiali się dziś falami. Momentami trzeba było więc odczekać chwilę w kolejce, by się zarejestrować, a następnie oddać krew.
– Dziś dominują kobiety – uśmiecha się Jarmolińska. – Ale podczas każdej akcji jest inaczej – dodaje.
Rzeczywiście na fotelach szybko pojawiały się kolejne panie. Wśród nich były Marzena Kiwak i jej córka Patrycja. Obie oddały krew po raz pierwszy w życiu.
– Przeczytałam wczoraj na Facebooku informację o zbiórce i postanowiłam przyjść – mówi pani Marzena. – Rano obudziłam córkę, mówiąc, żeby poszła ze mną, w razie gdybym zasłabła – śmieje się lubinianka. – A ona stwierdziła, że też odda krew – dodaje.
Partycja niedawno skończyła 18 lat i jak mówi, mimo że trochę się bała, chciała spróbować, jak to jest. Jej tata jest honorowym dawcą krwi i oddaje ten życiodajny płyn systematycznie, podobnie brat. Kto wie, być może zarówno pani Marzena, jak i Patrycja również będą częstszymi gośćmi w punkcie krwiodawstwa w Lubinie.
W wakacje takie akcje jak dzisiejsza są szczególnie ważne. Krwi zazwyczaj brakuje, bo honorowi dawcy wyjeżdżają na wakacje, po których przez 28 dni nie mogą oddawać krwi. Więcej jest też wypadków na drogach, a poszkodowani potrzebują tego życiodajnego płynu.
– Namawiamy więc wszystkich, żeby oddali krew zanim wyjadą. Choć stacja wrocławska nie ma problemu z krwią, to gdy dawcy wyjeżdżają na wakacje np. do Turcji, Grecji, na południe Francji, ale teraz już także do Wiednia czy Budapesztu, ze względu na wirus zachodniego Nilu, później nie mogą przez 28 dni oddawać krwi – mówi kierownik lubińskiego oddziału RCKiK, dodając, że zazwyczaj w ciągu miesiąca oddać krew przychodzi 900 osób, a w wakacyjne miesiące około 700.