W Krakowie w błocie i z mandatami

18

LUBIN/KRAKÓW. Na mecz weszli dopiero pod koniec pierwszej połowy, problemem były ich flagi, a na koniec musieli zapłacić po tysiąc złotych mandatu – kibice Zagłębia Lubin zdradzają, co spotkało ich podczas wyjazdowego meczu z Cracovią Kraków. – To była tragedia, jeśli chodzi o organizację – mówi wprost Paweł Kijowski, wiceprezes Stowarzyszenia Sympatyków Zagłębia Lubin „Zagłębie Fanatyków”.

Kibice przyznają, że jeżdżąc za swoją drużyną po całym kraju, przyzwyczaili się już do nie najlepszego – bardzo delikatnie mówiąc – traktowania przez służby zaangażowane w organizację meczów. Ale to, co spotkało ich podczas ostatniego wyjazdu do Krakowa, woła wręcz o pomstę do nieba.

Na mecz wyjazdowy wybrało się około 350 kibiców – cztery autokary i kilka samochodów osobowych. Niestety już przy wejściu na stadion pojawiły się problemy.

– Przez opieszałość podczas wpuszczania na stadion ostatni nasi kibice pojawili się na miejscu pod koniec pierwszej połowy – opowiadają oburzeni fani miedziowych. – Problem mieliśmy też z wniesieniem flag. Tym razem nie spodobał się napis "fanatyczni" na fladze chojnowian. Co więcej, niektórzy z nas w tej kolejce stali ponad godzinę, bo przy kołowrotku okazywało się, że coś jest nie tak z biletem i musieli wracać na koniec kolejki, cały czas stojąc w błocie po kostki – relacjonują.

To niestety nie wszystko, ponieważ na nowoczesnym stadionie, jakim jest obiekt Cracovii, organizatorzy nie przewidzieli miejsc parkingowych dla kibiców gości.

– Mało tego, miejsca postojowe wskazane przez policję znajdowały się po drugiej stronie błoń, przez co czekał nas kilometrowy spacer w kilkucentymetrowym błocie. Po meczu, kilku właścicieli samochodów nie zastało ich na swoich miejscach. Samochody zostały odholowane, a kierowcy dodatkowo otrzymali mandaty wystawione przez policję. Holowanie i mandat kosztował za każdy samochód około tysiąca złotych, a to przecież policja wskazała nam te parkingi – dodają oburzeni.

– Jesteśmy już przyzwyczajeni do problemów organizacyjnych czy braku profesjonalizmu wśród pracowników firm ochroniarskich, ale sytuacja, jaka spotkała naszych kibiców w Krakowie jest czymś nowym nawet dla osób, którzy podróżują za Zagłębiem już wiele lat – podsumowują lubinianie.


POWIĄZANE ARTYKUŁY