![]()
Defil. Na to hasło wielu muzyków reaguje od razu. Czasem z powątpiewaniem, krytykując wyroby lubińskiej fabryki instrumentów. Z kolei inni mogliby wychwalać specyficzne brzmienie godzinami. Są także i tacy, którzy dla tych gitar stracili głowę. Jedną z takich osób jest Emil Bonifaczuk, poznański muzyk, który właśnie świętuje pojawienie się „The Feel of Defil” – wydawnictwa wspieranego przez Wzgórze Zamkowe, w całości nagranego na instrumentach z lubińskiej fabryki instrumentów lutniczych.
Ostatnie fabrykę opuściły w 2001 roku. Ci, którzy na nich grali, mają uzasadnione powody, żeby nazywać je specyficznymi. Począwszy od użytych materiałów, poprzez wykończenie, na brzmieniu kończąc – instrumenty Defilu często określano jako niskobudżetowe kopie zachodnich modeli, wyłącznie dla początkujących.
![]()
Emil Bonifaczuk, wykonawca, producent, autor projektu „The Feel of Defil” znany szerzej jako Fryvolic, wyjaśnia powód, dla którego gitary, pomimo upływu czasu nie tylko nie odeszły w zapomnienie, ale cały czas zyskują na znaczeniu.
– Fenomen można porównać do tego, który towarzyszy obecnie np. zainteresowaniu samochodami Fiat 125/126 P, Syrena, Warszawa czy Polonez. Wiadomo – jazda takim maluchem w niczym nie przypomina jazdy nowym zachodnim autem. A jednak ludzie chcą znów tymi zabytkami jeździć! Ba! Są w stanie zapłacić za nie ogromne pieniądze. Myślę, że podobnie sprawa wygląda w przypadku instrumentów defilowskich. Czas upływa nieubłaganie, a ich wartość historyczna i sentymentalna stale rośnie – mówi Emil Bonifaczuk.
Okazuje się, że z powodzeniem sprawdzają się w projektach studyjnych. Fryvolic wykorzystywał kilka modeli do nagrania trzech swoich autorskich albumów. Ale w grudniu pojawiło się wydawnictwo-hołd w całości poświęcone tym gitarom.
![]()
– Na pomysł zrobienia kompilacji „The Feel of Defil” wpadłem na początku października 2015. Stwierdziłem, że z moim własnym materiałem będę mieć jeszcze ogrom pracy, a warto by było rok 2015 zakończyć jakimś przebojowym albumem. Z jednej strony chciałem promować moje wydawnictwo (netlabel.fryvolic.pl), a z drugiej oddać swego rodzaju hołd Defilowi, więc kompilacja utworów różnych wykonawców wydawała się oczywistą oczywistością – opowiada Fryvolic.
Zaproszeni do udziału mogli poczuć się wszyscy. Zarówno amatorzy, jak i profesjonaliści. Jednym z warunków udziału było użycie lubińskich instrumentów. Choć ich brzmienie jest charakterystyczne, to wcale nie oznacza, że w czasie rozwijającego się tzw. homerecordingu nie do podrobienia. Jaką mamy więc pewność, że użyty sprzęt rzeczywiście pochodził z fabryki?
– Defilami zajmuję się od zawsze, więc posiadam już całkiem sporą wiedzę na ich temat. Osłuchałem i ograłem ich też całkiem dużo, więc potrafię je rozpoznać. Uczestników projektu znam dobrze lub też miałem trochę czasu by ich lepiej poznać, więc nie ma mowy o żadnych mistyfikacjach – opowiada muzyk.
Nagraniom towarzyszyła też dokumentacja w postaci zdjęć lub filmów video, artysta stworzył też galerię użytych instrumentów. Zdjęcia znalazły się na stronie projektu, w mp3-albumie oraz we wkładce do płyty CD-Audio, która trafia do patronów medialnych – dodaje.
![]()
Płyta „The Feel of Defil” to 22 różnorodnie stylistyczne utwory, prawie 70 minut muzyki. Wśród artystów znaleźli się m.in. Waldemar Kuleczka z zespołu Papa Dance czy Przemysław Smolarski, uczestnik programów „Voice of Poland” i „Bitwy na głosy”. Ale w nagraniu uczestniczyli także goście z zagranicy: litewski kolekcjoner gitar z Kowna Linas Peciura czy Ilya Shlepakov – Rosjanin mieszkający w Teksasie – wylicza Fryvolic.
Płytę można pobrać ze strony http://netlabel.fryvolic.pl/
Jak na ironię w projekt nie zaangażował się żaden muzyk z Lubina. Emil Bonifaczuk ma nadzieję, że sytuacja zmieni się wraz z drugą edycją projektu. Ta wystartuje po licznych prośbach muzyków z całego kraju. Najpewniej pojawi się w rozpoczętym właśnie, 2016 roku. W tej sprawie można kontaktować się bezpośrednio z inicjatorem projektu pod adresem emil@fryvolic.pl





