W hołdzie lubińskim instrumentom

49

Defil. Na to hasło wielu muzyków reaguje od razu. Czasem z powątpiewaniem, krytykując wyroby lubińskiej fabryki instrumentów. Z kolei inni mogliby wychwalać specyficzne brzmienie godzinami. Są także i tacy, którzy dla tych gitar stracili głowę. Jedną z takich osób jest Emil Bonifaczuk, poznański muzyk, który właśnie świętuje pojawienie się „The Feel of Defil” – wydawnictwa wspieranego przez Wzgórze Zamkowe, w całości nagranego na instrumentach z lubińskiej fabryki instrumentów lutniczych.

Ostatnie fabrykę opuściły w 2001 roku. Ci, którzy na nich grali, mają uzasadnione powody, żeby nazywać je specyficznymi. Począwszy od użytych materiałów, poprzez wykończenie, na brzmieniu kończąc – instrumenty Defilu często określano jako niskobudżetowe kopie zachodnich modeli, wyłącznie dla początkujących.

Emil Bonifaczuk, wykonawca, producent, autor projektu „The Feel of Defil” znany szerzej jako Fryvolic, wyjaśnia powód, dla którego gitary, pomimo upływu czasu nie tylko nie odeszły w zapomnienie, ale cały czas zyskują na znaczeniu.

– Fenomen można porównać do tego, który towarzyszy obecnie np. zainteresowaniu samochodami Fiat 125/126 P, Syrena, Warszawa czy Polonez. Wiadomo – jazda takim maluchem w niczym nie przypomina jazdy nowym zachodnim autem. A jednak ludzie chcą znów tymi zabytkami jeździć! Ba! Są w stanie zapłacić za nie ogromne pieniądze. Myślę, że podobnie sprawa wygląda w przypadku instrumentów defilowskich. Czas upływa nieubłaganie, a ich wartość historyczna i sentymentalna stale rośnie – mówi Emil Bonifaczuk.

Okazuje się, że z powodzeniem sprawdzają się w projektach studyjnych. Fryvolic wykorzystywał kilka modeli do nagrania trzech swoich autorskich albumów. Ale w grudniu pojawiło się wydawnictwo-hołd w całości poświęcone tym gitarom.

– Na pomysł zrobienia kompilacji „The Feel of Defil” wpadłem na początku października 2015. Stwierdziłem, że z moim własnym materiałem będę mieć jeszcze ogrom pracy, a warto by było rok 2015 zakończyć jakimś przebojowym albumem. Z jednej strony chciałem promować moje wydawnictwo (netlabel.fryvolic.pl), a z drugiej oddać swego rodzaju hołd Defilowi, więc kompilacja utworów różnych wykonawców wydawała się oczywistą oczywistością – opowiada Fryvolic.

Zaproszeni do udziału mogli poczuć się wszyscy. Zarówno amatorzy, jak i profesjonaliści. Jednym z warunków udziału było użycie lubińskich instrumentów. Choć ich brzmienie jest charakterystyczne, to wcale nie oznacza, że w czasie rozwijającego się tzw. homerecordingu nie do podrobienia. Jaką mamy więc pewność, że użyty sprzęt rzeczywiście pochodził z fabryki?

– Defilami zajmuję się od zawsze, więc posiadam już całkiem sporą wiedzę na ich temat. Osłuchałem i ograłem ich też całkiem dużo, więc potrafię je rozpoznać. Uczestników projektu znam dobrze lub też miałem trochę czasu by ich lepiej poznać, więc nie ma mowy o żadnych mistyfikacjach – opowiada muzyk.

Nagraniom towarzyszyła też dokumentacja w postaci zdjęć lub filmów video, artysta stworzył też galerię użytych instrumentów. Zdjęcia znalazły się na stronie projektu, w mp3-albumie oraz we wkładce do płyty CD-Audio, która trafia do patronów medialnych – dodaje.

Płyta „The Feel of Defil” to 22 różnorodnie stylistyczne utwory, prawie 70 minut muzyki. Wśród artystów znaleźli się m.in. Waldemar Kuleczka z zespołu Papa Dance czy Przemysław Smolarski, uczestnik programów „Voice of Poland” i „Bitwy na głosy”. Ale w nagraniu uczestniczyli także goście z zagranicy: litewski kolekcjoner gitar z Kowna Linas Peciura czy Ilya Shlepakov – Rosjanin mieszkający w Teksasie – wylicza Fryvolic.

Płytę można pobrać ze strony http://netlabel.fryvolic.pl/

Jak na ironię w projekt nie zaangażował się żaden muzyk z Lubina. Emil Bonifaczuk ma nadzieję, że sytuacja zmieni się wraz z drugą edycją projektu. Ta wystartuje po licznych prośbach muzyków z całego kraju. Najpewniej pojawi się w rozpoczętym właśnie, 2016 roku. W tej sprawie można kontaktować się bezpośrednio z inicjatorem projektu pod adresem emil@fryvolic.pl


POWIĄZANE ARTYKUŁY