O przejeździe kolejowym na krajowej trójce w kierunku na Legnicę można by nakręcić film. Dziury pojawiają się i zaraz znikają, po to, by po dwóch dniach były jeszcze większe. I tak od wielu tygodni. Kierowcy zwracają teraz uwagę na jeszcze jedną kwestię. – Kto zapłaci za uszkodzone na takiej drodze auto – pyta jeden z lubinian.
O remoncie przejazdu pisaliśmy już wielokrotnie. Wrocławski Zakład Linii Kolejowych zapewnia, że firma, która półtora roku temu remontowała przejazd, w ramach gwarancji naprawia każdą powstałą usterkę. Problem w tym, że wyrwy pojawiają się już następnego dnia po naprawie.
Fuszerka czy wina kierowców? ZLK uznał, że winni są jednak kierowcy, szczególnie podróżujący TIR-ami, dlatego zwrócił się do zarządcy drogi, czyli Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad o wprowadzenie na tym odcinku drogi ograniczenia do 40 km/h. Ma to zapobiec uszkadzaniu przejazdu.
Tymczasem na razie dziury jak były, tak są. – A co z uszkodzeniami aut? Przecież na takiej drodze nietrudno uszkodzić choćby oponę czy zawieszenie – denerwują się zmotoryzowani.
Rzecznik spółki w Warszawie, Mirosław Siemieniec, tłumaczy, że każdy kierowca może zgłosić do ZLK powstałe szkody, które będą indywidualnie rozpatrywane.