– Gdyby firmy pożyczkowe działały zgodnie z prawem i nie omijały go, żeby zarabiać na klientach zdecydowanie więcej, niż przewidują przepisy, to nie trzeba byłoby wprowadzać kolejnych zmian – wskazuje ekonomistka, dr hab. Iwona Przychocka. Jak ocenia, tzw. ustawa antylichwiarska, nad którą pracuje Sejm, może się przyczynić do ucywilizowania rynku pożyczek pozabankowych, które wielu konsumentów wpędziły w spiralę zadłużenia. Choć statystyki pokazują, że w Polsce jest ok. 590 multidłużników, a problemy z terminowym regulowaniem zobowiązań ma nawet 2,5 mln osób, to co roku do sądów trafiały raptem trzy–cztery akty oskarżenia za lichwę. Nowe przepisy mają zapobiec m.in. sytuacjom, w których mała pożyczka mogła doprowadzić do przejmowania mieszkania zadłużonej osoby.
– Klientami firm pożyczkowych często są osoby o niższym uposażeniu, korzystające z takich produktów finansowych na realizację swoich podstawowych potrzeb, jak np. lekarstwa, na które po prostu brakuje środków. Pożyczka pozabankowa pozwala je zakupić, natomiast jej koszt jest ogromny, przez co bardzo łatwo popaść w spiralę zadłużenia – mówi agencji Newseria Biznes dr hab. Iwona Przychocka, ekonomistka i profesor Uczelni Techniczno-Handlowej im. Heleny Chodkowskiej.
Nowe przepisy mają przede wszystkim wzmocnić ochronę pożyczkobiorców i najsłabszych uczestników rynku finansowego, zwłaszcza tych, którzy w przeszłości wpadali w pętlę zadłużenia i tracili dorobek życia. Resort wskazuje, że szczególnie narażone na utratę majątku wyniku lichwy są zwłaszcza osoby o niskich dochodach, często w podeszłym wieku. Tymczasem do tej pory do sądów trafiały rocznie raptem trzy–cztery akty oskarżenia za lichwę.
– Tzw. ustawa antylichwiarska ma na celu zmniejszenie kosztów pożyczek, a po drugie, dokładniejsze sprawdzanie wiarygodności potencjalnego kredytobiorcy. Wydaje się, że ona spowoduje pewną regulację rynku firm pożyczkowych, w których nieetyczne działania mogą zostać dzięki niej ograniczone – podkreśla dr hab. Iwona Przychocka. – Jeżeli nie omijałyby one prawa, aby zarabiać na klientach zdecydowanie więcej, niż to przewidują przepisy, nie trzeba by było wprowadzać kolejnych zmian.
Projekt tzw. ustawy antylichwiarskiej, który przygotowało Ministerstwo Sprawiedliwości, w ubiegłym tygodniu trafił na posiedzenie Sejmu. Po pierwszym czytaniu został skierowany do dwóch sejmowych komisji: sprawiedliwości i praw człowieka oraz finansów.
– Te zmiany będą mieć szerokie przełożenie na wszystkich uczestników rynku pożyczkowego, nie tylko pożyczkodawców, ale i konsumentów, a ich najważniejszym efektem będzie zmniejszenie ryzyka popadnięcia w spiralę zadłużenia. Ta ustawa ma ograniczyć właśnie tego typu sytuacje – mówi Marta Janowicz-Stradomska, radca prawny i partner w Kancelarii Prawnej CERTO. – Dane Ministerstwa Sprawiedliwości i ogólnodostępne statystyki pokazują, że jak najbardziej to rozwiązanie ma sens i potwierdzenie w liczbach. Mówimy bowiem o ok. 30 proc., czyli ok. 2,5 mln osób, które mają problem z regularną spłatą swojego zadłużenia i są realnie zagrożone niewypłacalnością. Tak więc ta regulacja ma poparcie czysto matematyczne.
Jak wskazuje, ustawowe ograniczenie maksymalnej wysokości kosztów kredytu konsumenckiego (o ponad 60 proc. w stosunku do wcześniejszego poziomu) zostało wprowadzone już wcześniej, w ustawach covidowych. Tak więc rynek miał czas się do tego przyzwyczaić, a nowa ustawa, nad którą pracuje w tej chwili Sejm, po prostu sankcjonuje część przepisów wprowadzonych na początku pandemii.
Wprowadzenie limitu maksymalnej wysokości kosztów pozaodsetkowych jest głównym założeniem nowych przepisów. W umowie pożyczki pieniężnej zawieranej z osobą fizyczną te koszty w całym okresie spłaty nie będą mogły przekroczyć 25 proc. całkowitej kwoty zobowiązania. Z kolei w przypadku kredytu konsumenckiego limit ten wynosi 45 proc. kwoty zobowiązania. Nowe przepisy znacząco zmniejszą również koszty zależne od okresu kredytowania, które zostaną obniżone z 30 do 10 proc. W przypadku chwilówek, zaciąganych w banku lub instytucji pożyczkowej na okres do 30 dni, koszty pozaodsetkowe w żadnym wypadku nie będą mogły przekraczać 5 proc. wartości pożyczki. Resort wskazuje, że dzięki tym regulacjom w wielu przypadkach koszty spłaty pożyczek spadną niemal trzykrotnie.
Projekt wprowadzi także do Kodeksu cywilnego i karnego definicję kosztów pozaodsetkowych, która ma chronić kredytobiorców przed nakładaniem na nich dodatkowych marż, prowizji, ubezpieczeń i innych opłat związanych z pożyczką. Ministerstwo podkreśla, że takie ukryte koszty często bywały tak wysokie, że realne oprocentowanie zobowiązań kredytowych sięgało kilkuset procent. Zakazane będzie również żądanie zabezpieczenia (np. zastaw lub weksel), którego wartość znacząco przekraczałaby wysokość kwoty pożyczki.
– Cel wprowadzenia tych zmian jest prawidłowy i służy temu, aby ukrócić patologię związaną z rynkiem pożyczkowym i z niewłaściwym udzielaniem kredytów, zwłaszcza tym osobom, które nie mają zdolności kredytowej i nie są w stanie udźwignąć rosnącego zadłużenia. Natomiast jak to zadziała w praktyce i czy faktycznie narzędzia wprowadzone przez regulatora spełnią swoją rolę, to zaobserwujemy dopiero na żywym organizmie, w perspektywie kolejnych miesięcy – mówi Marta Janowicz-Stradomska. – Patrząc na sytuację naszych klientów i sposób, w jaki zostali potraktowani przez wierzycieli, widząc, ile przeciętny dłużnik ma zaciągniętych takich pożyczek, co absolutnie nie powinno mieć miejsca, uważam, że ta regulacja jest jak najbardziej wskazana i powinna dobrze wpłynąć na rynek pożyczkowy.
Radca prawny Kancelarii CERTO, która od półtora roku prowadzi program oddłużeniowy Ulga od Długu dla osób w bardzo trudnej sytuacji finansowej, wskazuje też, że w nowej ustawie instytucje pożyczkowe będą zobowiązane do tego, żeby w zrozumiały sposób informować klientów o wszystkich kosztach związanych z udzieleniem finansowania. Dalej, kredytodawca przed udzieleniem kredytu konsumenckiego będzie zobowiązany do rzetelnej oceny zdolności kredytowej osoby starającej się o kredyt oraz zweryfikowania jej dochodów i wydatków. Jeżeli z dokumentów przedstawionych przez klienta będzie wynikać, że ma on zaległości w spłacie innego zobowiązania przekraczające sześć miesięcy, a mimo to instytucja pożyczkowa udzieli mu kredytu, to dalsze zbycie wierzytelności z tej umowy będzie nieważne, a dochodzenie wierzytelności będzie dopuszczalne dopiero po całkowitej spłacie wcześniejszego zobowiązania lub po jego wygaśnięciu.
– Dla tych pożyczkobiorców, którzy już w tej chwili mają problemy ze spłatą zadłużenia, ta nowa ustawa jest raczej neutralna. Oni na pewno w tych nowych warunkach nie będą mogli zaciągnąć kolejnych kredytów na spłatę poprzednich. Niektórzy na pewno mocno to odczują i będą uważać, że jest to zmiana dla nich niekorzystna. Natomiast co do zasady idea edukowania w kwestiach finansów i chronienia przed wpadnięciem w spiralę zadłużenia jest jak najbardziej słuszna – mówi radca prawny Kancelarii CERTO.
Branża pożyczkowa, która jest przeciwna nowej regulacji, argumentuje, że przyjęcie jej w obecnym kształcie będzie de facto oznaczać koniec legalnie działającego sektora pozabankowego w Polsce, a duża część spośród ok. 3 mln jego klientów zacznie szukać dodatkowego finansowania swoich bieżących potrzeb w lombardach i podziemiu lichwiarskim. Branża wskazuje też, że bardzo niekorzystny jest moment procedowania tej regulacji, bo sektor instytucji pożyczkowych już od kilku lat jest nierentowny. Zgodnie z danymi Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego w 2020 roku strata sięgnęła prawie 280 mln zł. Dane CRIF, które przytacza Fundacja, wskazują, że ostatnie dwa miesiące 2021 roku zaczynają przypominać wynikami poziomy obserwowane przed wybuchem pandemii. W grudniu wartość udzielonej pożyczki wyniosła 3609 zł, o 2,9 proc. więcej niż w listopadzie i 12,8 proc. więcej niż rok wcześniej. Większa była także liczba przyznanych pożyczek.
Źródło: Newseria.pl