Szpital może wywrzeć silne piętno na młodej, wrażliwej psychice. A one chcą odczarować to miejsce, by młodym pacjentom nie kojarzyło się tak posępnie. Mowa o krawcowych, które oddają się z sercem akcji „Szyjemy dla dzieciaków z oddziałów szpitalnych”. W ręce chorych trafiają maskotki szyte przez pasjonatki z całej Polski.
W Polsce od trzech lat trwa akcja „Szyjemy dla dzieciaków z oddziałów szpitalnych”, która dotarła do Zagłębia Miedziowego.
Pasjonatki krawiectwa, zarówno te z wykształceniem, jak i bez, szyją unikalne maskotki, które trafiają w rączki chorych maluchów. – Panie w ten sposób chcą się podzielić dobrą energią. Wspierają tym samym mamy i dzieci, które przebywają w szpitalu – tłumaczy Krystyna Anna Burakowska, legniczanka, koordynatorka ogólnopolskiej akcji „Szyjemy dla dzieciaków z oddziałów szpitalnych”.
Pod skrzydłami pani Krystyny znajduje się pięć szpitali z naszego rejonu – w Lubinie, Głogowie, Jaworze, Legnicy i Bolesławcu.
Maskotki spływają z całej Polski, a koordynatorka chodzi po oddziałach dziecięcym i noworodkowym, rozdając je maluchom.
– Szpital z reguły kojarzy się źle. To choroba, bolesne zabiegi, chłodne sale, pobyt bez rodziców. Już sama wizyta tam jest stresem, ale my chcemy ją trochę osłodzić. Nasze dzieła adresowane są do szerokiej grupy wiekowej. Panie szyją finezyjne i niepowtarzalne maskotki, poszewki na poduszki, opaski na główki, drobne maskotki, czapeczki – wylicza legniczanka.
Do wyboru do koloru. W zbiorach odszukaliśmy m.in. żółwia, słonia, żyrafę, misia, zajączka, pączka czy truskawkę.
Dzieci zżywają się z pluszakami i biorą je ze sobą do domu. Maskotki to wysokiej jakości materiały – hypoalergiczne wypełnienie, kulki silikonowe, bawełna.
Największa nagroda? – Uśmiech dziecka, gdy przytula maskotkę – przyznaje pani Krystyna.
Panie w domach szyją charytatywnie. Pluszaki do rąk dzieci także trafiają nieodpłatnie. Materiał jednak kosztują i o wsparcie ich zakupu apeluje pani Krystyna.
– Zgłaszam się z prośbą do wszystkich mieszkańców tego rejonu, którzy chcieliby nas wesprzeć. Materiały są drogie, dbamy o schludność naszych wyrobów. Przyda się nam każdy grosz. Do tego to wspaniała możliwość do aktywizacji mieszkanek Zagłębia Miedziowego. Jeśli ktoś chce, lubi szyć i ma inwencję – może wstąpić w nasze szeregi – uśmiecha się.
Potrzebujących maluchów jest cała masa, a my możemy pożytecznie spędzić czas.
– Same jesteśmy mamami, każda z nas przeżyła pobyt dziecka w szpitalu. Najczęściej szyją mamy i babcie – opowiada o swoich początkach legniczanka.
W skali kraju jest już blisko 3 tysiące zrzeszonych pań. Do akcji dołączają się również panowie.
Dotychczas od lipca, pani Krystyna w lubińskim szpitalu przy ul. Bema była już cztery razy. Teraz, na czas remontu oddziału, chwilowo musi się wstrzymać z odwiedzinami u dzieciaków. Wróci tu we wrześniu. Maskotki będą rozdawane do wyczerpania zapasów.
– Dzieci na oddziale często się zmieniają z reguły są po dwa lub trzy dni, staram się tu być jak najczęściej – mówi koordynatorka.
Jeśli ktoś chce wesprzeć finansowo akcję, może to zrobić poprzez stronę zrzutka.pl. Ci, którzy widzą się za maszyną do szycia, mogą się zgłaszać TUTAJ oraz TUTAJ. Bezpośredni kontakt do pani Burakowskiej pod numerem telefonu 662 277 168.
Pani Krystyna mocno angażuje się w pomoc szpitalom. W Legnicy jest znana ze swojego zaangażowania na rzecz dzieci – ostatnio zebrała dla nich kilka tysięcy książek.