Z uśmiechem opuściła salę rozpraw Urszula R., była dyrektor MOPS-u. Mimo miażdżącego dla niej wyroku sądu, który uznał kobietę winną stosowania mobbingu wobec podległych jej pracowników, ta nie czuje się winna i już zapowiedziała apelację do sądu wyższej instancji.
Prokuratura zarzucała Urszuli R. uporczywe i złośliwe łamanie praw pracowniczych poprzez szykanowanie, upokarzanie bez powodu czy przejawianie agresji słownej, zmuszanie załogi do zbierania głosów poparcia w czasie jej kandydowania do rady miasta oraz łamanie praw związkowych. W każdym z przypadków sąd uznał, że była dyrektor MOPS jest winna.
– Zgromadzone materiały dowodowe, a także zeznania świadków nie pozostawiają wątpliwości, że Urszula R. nękała i szykanowała swoich pracowników, groziła im i zastraszała, a także naruszała ich prawa osobiste. Przykładów jest tak wiele, że na ich przytoczenie nie starczyło by czasu – stwierdziła sędzia Magdalena Bielecka.
Sędzia wskazała tylko nieliczne przykłady mobbingu. Urszula R. obniżała pracownikom premie, argumentując „bo nie podoba mi się pani gęba”, organizowała upokarzające klasówki pod groźbą utraty pracy czy nakładała kary za to, że drzwi w żłobku były otwarte, kiedy rodzice odbierali dzieci. Gdy kobiety odwoływały się od kar przed sądem pracy – Urszula R. zwalniała je z MOPS-u.
Za mobbing wobec podległych jej ponad 70 pracownic MOPS-u, zmuszanie ich do zbierania głosów poparcia w czasie kandydwania na radną, a także uniemożliwania działalności związkowej Urszula R. musi zapłacić karę 16 tys. zł. Ponadto zdaniem sądu szkodliwość jej czynów była tak duża, że przez najbliższych pięć lat nie będzie mogła zajmować stanowisk kierowniczych w jednostkach administracji państwowej i samorządowej. Musi też pokryć koszty sądowe oraz zwrócić pokrzywdzonym za adwokata. Do zasądzonej kary sąd doliczył więc jeszcze kwotę 5,9 tys. zł.
Wyrok nie jest prawomocny i Urszula R. już zapowiedziała apelację. – Będziemy pisać odwołanie. Trzeba czekać na sprawiedliwy wyrok, a to jest dopiero pierwsza instancja – mówiła uśmiechnięta kobieta.
Czy taki wyrok satysfakcjonuje pokrzywdzone pracownice MOPS? Dziś wiele z nich nie przyszło do sądu. Jak mówią, emocje są zbyt duże.
– Cieszymy się, że po tylu latach ten wyrok w końcu zapadł. Ale czy jest sprawiedliwy? Może i tak, naszą krzywdę trudno ocenić według grzywnej. Mam tylko nadzieję, że inni pracodawcy wezmą to pod uwagę i nie będą krzywdzić swoich pracowników – mówiła po wyjściu z sali rozpraw Anna Dziedziulo, szefowa związków zawodowych MOPS-u.