Wprawdzie radni przegłosowali przyjęcie budżetu na przyszły rok, ale nie zapewnili finansowania na wszystkie inwestycje w mieście. Oznacza to, że nie będziemy budować hali widowiskowo sportowej, basenów przy SP 8 i 10, obwodnicy Lubina, placów zabaw, boisk sportowych, chodników, parkingów i remontów dróg. Nie wiadomo czy wystarczy na utrzymanie szkół, przedszkoli płace dla nauczycieli i pracowników budżetówki.
Zgodnie z prawem prezydent składa budżet miasta do Rady Miejskiej najpóźniej do 15 listopada. Następnie radni w komisjach oceniają złożone propozycje jak również mogą złożyć własne wnioski z propozycjami zmian w budżecie. Tradycyjnie już w Lubinie tych wniosków było kilkadziesiąt co powoduje, że po ich przyjęciu, budżet zupełnie zmienia swoje oblicze, a propozycje prezydenta są blokowane.
– To nie jest budżet prezydenta, to jest budżet tej opozycji, koalicji nienawiści jak ja ich nazywam – mówił Andrzej Górzyński z Lubin 2006. – Wszystko zrobią, aby zaszkodzić prezydentowi. Paweł Niewodniczański, rowerzysta głosuje przeciwko ścieżkom rowerowym. Janusz Zarenkiewicz głosuje przeciwko hali. No to co ja o nich mogę powiedzieć. To jest koalicja nienawiści.
Koalicyjni radni (PO, PiS, Teraz Lubin i SLD) tłumaczyli swoją decyzję.
– Mamy olbrzymi budżet, znacznie większy niż w poprzednich latach – ocenia budżet na przyszły rok radny Paweł Niewodniczański. – Mamy dobę kryzysu i trzeba patrzeć na obecną sytuację przez jego pryzmat. Ja jestem bardzo pesymistycznie nastawiony. Dramatyczny rok nas czeka, bo ten światowy kryzys, który ma miejsce na razie głównie w innych krajach, powoli dochodzi do naszego państwa. Teraz trzeba się zastanowić czy te potrzebne w mieście inwestycje są do wykonania.
Po długiej dyskusji i głosowaniu nad poprawkami, radni przyjęli budżet, w którym zapisany był między innymi kredyt pozwalający zrównać przychody z wydatkami. Następnie jednak radni, w kolejnej uchwale nie wyrazili zgody na jego zaciągnięcie. To kolejna kuriozalna decyzja radnych, którzy w krótkim czasie zmieniają zdanie i zaprzeczają swoim wcześniejszym decyzjom.
– Niezrozumiałe jest postępowanie radnych. Najpierw głosują za budżetem z zaplanowanym kredytem, a za pięć minut nie pozwalają go zaciągnąć. To tak jakby wysłać kogoś na zakupy, ale bez pieniędzy – mówi Damian Stawikowski asystent prezydenta.
red