Być może trzeba będzie podejść do tego w ten sposób, że czeka nas kolejne, fajne wyzwanie. I swoją postawą na boisku udowodnić, że Zagłębie zasługuje na grę w pierwszej lidze. Mimo starych grzechów, które przecież nie zostały popełnione przez nas – mówi trener Zagłębiea Rafał Ulatowski.
Według informacji dziennika "Polska" Zagłębie Lubin nie zostanie zdegradowane za korupcję. Chyba Panu ulżyło?
Daj Boże, żeby tak było. Choć za długo żyję i zbyt wiele rzeczy widziałem w naszej piłce, żeby się cieszyć zawczasu. Tak naprawdę, dopóki nie ma wyroku Wydziału Dyscypliny, to wszystko jest możliwe. Musimy pokornie pochylić głowy i czekać jeszcze do przyszłego czwartku na to, co nam przyniesie los.
Naszym zdaniem degradacji nie będzie. Co oczywiście nie oznacza, że nie ominie was kara. Przyszły sezon macie zacząć ze sporym bagażem ujemnych punktów.
W takim razie będziemy jak Milan, który dwa lata temu też dostał minusowe oczka, a nie jak Juventus, który został wtedy relegowany do Serie B.
Rozumiem, że zdecydowanie bardziej woli Pan się znaleźć w sytuacji Milanu?
Jak chyba wszyscy w klubie. To oczywiste, że lepiej pozostać w gronie pierwszoligowców. Przecież w tym roku bez problemu utrzymamy się w ekstraklasie, więc ze sportowego punktu widzenia nie ma powodów, żeby nas degradować. Ale w następnym sezonie nasze nadzieje na mistrzostwo Polski raczej będziemy musieli odłożyć na później. Bo na przykład przy piętnastu ujemnych punktach będzie o nie dość ciężko.
Piętnastu? Zdaniem naszych informatorów dostaniecie ich dwadzieścia. I to w najbardziej optymistycznej wersji, bo może być ich nawet trzydzieści.
No, to w takim razie musimy powiedzieć sobie otwarcie, że zdobycie mistrzostwa będzie graniczyło z cudem.
A utrzymanie się?
Zobaczymy. Jeżeli będziemy mieli taki skład jak obecnie, to powinniśmy się obronić przed spadkiem. Tak naprawdę wiele zależy od obecnego sezonu. Jeśli zdobędziemy Puchar Polski, to znaczy, że jesienią zagramy w Europie. Wydaje mi się, że w takiej sytuacji większość piłkarzy będzie wolała zostać w Lubinie i pokazać się w Pucharze UEFA. Lecz jeśli zostanie nam walka o dobre imię, to być może niektórzy będą woleli odejść i grać o wyższe cele.
Wyobraźmy sobie, że zaczyna się nowy sezon, Zagłębie ma na koncie mnóstwo ujemnych punktów, a Pan musi zmotywować piłkarzy do wygranej w każdym spotkaniu. Tak, jakbyście bili się o mistrza, choć wiadomo, że walczycie tylko i wyłącznie o utrzymanie. Jak to zrobić?
Ciężko powiedzieć. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji. Choć przyznam szczerze, że bardzo bym się chciał w niej znaleźć. Bo to by oznaczało, że jednak nie zostaliśmy zdegradowani, a ja nadal jestem trenerem tej drużyny (śmiech). Być może trzeba będzie podejść do tego w ten sposób, że czeka nas kolejne, fajne wyzwanie. I swoją postawą na boisku udowodnić, że Zagłębie zasługuje na grę w pierwszej lidze. Mimo starych grzechów, które przecież nie zostały popełnione przez nas.
POLSKA Gazeta Wrocławska