"Na razie o wszystkim wiem z dwóch źródeł: relacji prasowych i informacji zawodników. Wersje są sprzeczne. Chłopcy utrzymują, że są niewinni. I tylko stali przy kimś, kto miał narkotyki. Z kolei policja twierdzi co innego." – mówi Gazecie Wrocławskiej Jakub Jarosz – dyrektor sportowy Zagłębia Lubin.
"Najpierw musimy dostać oficjalne pismo z policji. A potem się zastanowimy. Mogę jednak obiecać, że jeśli była wina, to nie ominie ich adekwatna kara. W grę wchodzi nawet rozwiązanie kontraktu. Nawet jeśli są niewinni, to dziwią mnie inne rzeczy. Co o tej porze robili w mieście? Zakładaliśmy, że mamy do czynienia z bardziej odpowiedzialnymi ludźmi." – dodaje Jarosz.
Naszemiasto.pl