Nie tak dawno zarząd KGHM przekonywał, że cały zysk z zeszłego roku powinien zostać w spółce. Teraz zmienił zdanie. Zamiast zerowej dywidendy, zaproponował akcjonariuszom wypłatę prawie półtora miliarda złotych.
– Gdy staraliśmy się o podwyżki, usłyszeliśmy, że nie rozumiemy trudnej sytuacji i tylko wydzieramy pieniądze na konsumpcję. Teraz nikt nie krzyczy – złości się Józef Czyczerski, szef miedziowej „Solidarności”.
Zarząd tłumaczy zmianę swojej decyzji lepszymi warunkami makroekonomicznymi i dobrą sytuacją finansową spółki.
– Zgodnie z aktualną prognozą wyników, zysk spółki wzrósł z pół miliarda do poziomu niemal dwóch miliardów złotych. Dlatego przy proponowanej rekomendacji stan środków pieniężnych na koniec 2009 roku będzie zbliżony do poziomu określonego w budżecie spółki, zatwierdzonym przez radę nadzorczą – tłumaczy Monika Kowalska, rzeczniczka KGHM. – Zgodnie z powyższym, zarząd spółki zaproponuje zwyczajnemu walnemu zgromadzeniu wypłatę dywidendy w wysokości 1 432 000 000 złotych, co stanowi 7,16 złotych na jedną akcję.
Choć ostateczna decyzja o tym, ile pieniędzy wpłynie w tym roku na konta akcjonariuszy zapadnie 16 czerwca, to związkowcy miedziowej spółki uważają, że sprawa ta jest już przesądzona.
– To tylko teza, ale uważam, że propozycja wysokości dywidendy została przez zarząd przedyskutowana z ministrem skarbu – dodaje Czyczerski, wysnuwając jednocześnie wniosek, że minister chce w ten sposób odsunąć od siebie odpowiedzialność za możliwe późniejsze kłopoty z tym związane.
Jak wylicza Czyczerski, żądania pracowników zamknęłyby się w kwocie około 100 milionów złotych. W przypadku dywidendy ze spółki wyprowadzone zostanie prawie półtora miliarda złotych.
– Myślę też, że zarząd słysząc negatywne opinie na swój temat od rządu, po tym jak zasugerował zatrzymanie całego zysku w spółce, bał się o swoją przyszłość – mówi Czyczerski. – Zmienił więc rekomendację, aby zyskać przychylność polityków.
W mediach pojawiają się jednak informacje, że akcjonariusze mogą ostatecznie otrzymać 9 zł na akcję.