– Mogę współpracować Platformą Obywatelską, mogę z PiS-em i każdą inną partią. Jeśli skupiamy się wyłącznie na zadaniach i płyną z tego korzyści dla regionu – o tym, co da Lubinowi koalicja, jaką radni Rafała Dutkiewicza zawarli z Platformą Obywatelską w sejmiku województwa dolnośląskiego, opowiada w wywiadzie prezydent Robert Raczyński.
Panie prezydencie, miesiąc temu w dolnośląskim sejmiku powstała nowa koalicja. Rządzące Platforma Obywatelska i PSL zawarły ją z Obywatelskim Dolnym Śląskiem, frakcją Rafała Dutkiewicza, z której wywodzą się nasi radni oraz członkami SLD. Czy będzie to miało jakieś przełożenie na Lubin?
Kiedy prowadziliśmy rozmowy negocjacyjne, mnie w ogóle nie interesowały stanowiska. I rzeczywiście przedstawicieli Lubina nie ma w zarządzie, ani w departamentach. Nas nie interesują stołki. Ja się skupiłem na zadaniach. Określiłem, że nas interesują duże projekty cywilizacyjne. Pierwszy to oczywiście kolej w całym Zagłębiu Miedziowym, która jest olbrzymim zadaniem cywilizacyjnym, bo to koszt 500 mln zł. Przede wszystkim zależało mi, aby to było wpisane w kontrakt wojewódzki.
Dlaczego kontrakt?
Żeby uniknąć konkursów. Wpisanie wyklucza konkurs. Kontrakt wojewódzki musi być realizowany i koniec. Nie da się go zmienić. Są na to przeznaczone pieniądze, których nie można na nic innego przesunąć. Nie tak jak dziś, kiedy rząd przesunął środki z S3 do Warszawy, bo może. Bo nie ma kontraktu. Nasz kontrakt jest umową o tyle ścisłą i twardą, a na ich straży stoi Bruksela.
I to zostało już wpisane. Drugie zadanie?
Drugie zadanie jest nasze osobiste, lubińskie. Chodzi o obwodnicę południową miasta.
Czy jest to tylko kwestia wpisania obwodnicy w kategorię dróg wojewódzkich, czy również zwrot pieniędzy?
Konsekwencją tego jest zwrot pieniędzy. Droga staje się wojewódzka, w związku z czym my ją odsprzedajemy.
Za 80 mln zł?
Między 50 a 80 mln zł. Powstał spór dotyczący części obwodnicy. Chodzi o odcinek od ulicy Hutniczej do Chocianowskiej. Powiat ma tę drogę wpisaną jako drogę powiatową, więc powinna być powiatowa. Dlatego negocjacjom podlega fragment od Chocianowskiej do Legnickiej. Ta część jest bezdyskusyjna. Finansowo to 80 procent, bo tam są wiadukty. Teraz ważne jest, żeby zwrócono nam środki, które zainwestowaliśmy w budowę trzy lata temu. Tak naprawdę wykonaliśmy zadanie nie nasze. Obwodnica Lubina jest obwodnicą wojewódzką, bo łączy drogę krajową z wojewódzką. Zgodnie z przepisami te trasy może połączyć tylko droga wojewódzka.
Pan wykonał pracę za marszałka?
Ja nie mogłem czekać, bo ta droga była potrzebna. Gdybyśmy ją zamknęli, z powrotem zakorkowałoby nam się centrum miasta. Dzisiaj możemy swobodnie przejechać przez Niepodległości, w miarę swobodnie możemy się poruszać między osiedlami, przejechać z Polkowic do Legnicy, omijając całe miasto. Wykonaliśmy zadanie wojewódzkie, ale dotychczasowe władze województwa odmawiały nam zwrotu kosztów za tę inwestycję.
Dlatego, że województwem kieruje Platforma, a pan jest bezpartyjny?
To było na pewno złośliwe działanie. Ze szkodą nie tylko dla mieszkańców Lubina, ale też Polkowic, Legnicy, którzy poruszają się po regionie. Bo to droga dla regionu. Ale dzięki koalicji, możemy to w końcu sfinalizować. W tym tygodniu marszałek miał być w Lubinie, mieliśmy podpisać ugodę, ale nastąpiła wymiana dyrektorów, w związku z czym przesunęliśmy tę wizytę o kilka dni. Także w przyszłym tygodniu powinno dojść już do spotkania.
A trzecie zadanie, które będzie realizowane w ramach porozumienia z Platformą Obywatelską?
To budowa drugiego mostu na Odrze w Głogowie. Wbrew pozorom oporu ze strony PO nie było. Po prostu trzeba było to postawić jako warunek zawarcia. Co więcej, to zadanie będzie realizowane na zasadzie kontraktu z rządem. Dotychczas członkowie PO, którzy chcieli załatwić ten most, nie mogli przestawiać takiej propozycji, bo byli skazani na współpracę ze swoim zarządem. Nie była partnerem do dyskusji. I okazało się, że kiedy poszukiwano partnera do koalicji, to zadanie można było twardo postawić, jako warunek.
Czy są jakieś terminy realizacji tych inwestycji?
Jeśli chodzi o obwodnicę, to tak. Myślę, że wszystko, łącznie ze zwrotem kosztów, uda się spiąć do maja. Natomiast most w tej chwili przechodzi fazę studialną, bo nie ma nawet studium wykonalności tego zadania. Wszyscy od dawna o tym mówią, ale nikt nie przygotował nawet projektu. Zasada moja i moich współpracowników jest taka, że my wykonujemy wszystkie projekty, staramy się o pieniądze, ale jednocześnie je realizujemy. Najlepszym przykładem jest Zalesie. Dostaliśmy pieniądze unijne, ale dopiero jako zwrot po dwóch latach. Zrealizowaliśmy, zbudowaliśmy, a po dwóch latach nam zwrócono. Tak samo będzie z obwodnicą. Zbudowaliśmy ją, a teraz otrzymamy zwrot. Trzeba inaczej podchodzić do zadań związanych z dużymi projektami – najpierw je wykonać i domagać się zwrotu. Bez ryzyka nie ma rozwoju.
Jakie jest pana zdanie na temat tej koalicji?
To nie jest sojusz związany z budową rzeczywistości na najbliższe 10-15 lat. My umówiliśmy się na określone zadania na rok. My mamy to, to i tamto do zrealizowania w tym roku. W pozostałych częściach województwa moi bezpartyjni koledzy też wpisali swoje projekty. Nas nie interesuje koalicja współrządzenia. Nasi przedstawiciele w sejmiku mają zrealizować nasze zadania. Model współpracy, który zaproponowaliśmy powinien dotyczyć całej Polski. Teraz samorządowcy są współpracownikiem marszałka. Dotychczas było tak, że samorządowcy nie uczestniczyli ani w projektach, ani w decyzjach, dlatego, że partie polityczne zawłaszczyły całą rzeczywistość gospodarczą. Nie konsultowały tego z nikim.
Tą koalicją chcecie pokazać, że można realizować wspólne cele ponad poglądami politycznymi?
Ja mogę tak samo współpracować z PiS-em, jeśli tylko chodzi o zadania. Mi to nie przeszkadza. Chodzi tylko o zadania – trzeba je spisać i wykonać. Dotychczas koalicja polegała na tym, że zadań nie było. Określono tylko to, kto i jakie stanowiska zajmuje. Urzędnicy wymyślali projekty, ale nie decydenci. My mówimy zróbmy odwrotnie. Niech urzędnicy realizują nasze pomysły.
To samorządowcy wiedzą najlepiej co jest potrzebne.
My mówimy – odwróćmy relacje. Nie urzędnicy swoje projekty, tylko urzędnicy nasze projekty. Urzędnik jest do wykonania zadań, a nie do ich wymyślania. Urzędnik wie co trzeba dla siebie zrealizować – przystanek na swoim osiedlu, chodnik na swoim osiedlu. Dlatego programy muszą budować politycy albo samorządowcy. Przełamaliśmy ten model, że partyjni urzędnicy realizują partyjne interesy. To jest eksperyment na skalę kraju, jedyna taka sytuacja w Polsce, gdzie formacja złożona z samorządowców, współuczestniczy w budowaniu województwa. Zobaczymy za pół roku jak się sprawdzi. Jeśli to będzie dobry projekt, niech inne województwa kopiują nasze pomysły. http://youtu.be/MM6HCqP6GOk